Program PO liczy aż 200 stron, ale o gospodarce jest tam niewiele. Może i dobrze, że tak mało, bo nawet ten mikroprogram gospodarczy woła o pomstę do nieba. Platforma obiecuje np. likwidację formularza PIT. Ale pomija milczeniem, ile tysięcy urzędników trzeba będzie dodatkowo zatrudnić w urzędach skarbowych, żeby obliczali te podatki.
Zapewnia, że do 2018 roku obniży dług publiczny, chociaż kadencja nowego parlamentu skończy się znacznie wcześniej, bo w 2015 roku. No i perełka absolutna - "wysokie przychody z wydobycia gazu łupkowego przeznaczymy na bezpieczeństwo przyszłych emerytur". Tylko że na razie gazu łupkowego się u nas nie wydobywa, a przychody (jeżeli w ogóle będą), to pieśń odległej przyszłości.
Jeżeli ktoś myśli, że główny konkurent Platformy do gospodarki podchodzi poważniej, to musi przeżyć zawód. Prezes PiS miał zaprezentować dwa projekty ustaw dotyczące podatków. Ale przyniósł zamiast nich... dwie kartki papieru, które były zwykłymi formularzami podatkowymi. Na dodatek pełne błędów. Żenada, oj żenada.