Dzięki staraniom m.in. naszych eurodeputowanych PE odrzucił zakaz sprzedaży cienkich papierosów, a mentole zostaną wycofane z rynku dopiero za osiem lat. Warto zaznaczyć w tym miejscu, że nasz kraj jest potentatem jeśli chodzi o produkcję i konsumpcję obu typów papierosów. Zarabiają na tym, oprócz - co oczywiste - koncernów tytoniowych, plantatorzy tytoniu, sprzedawcy, no i budżet państwa. Wprowadzenie restrykcyjnego zakazu oznaczać by mogło, że pracę straci nawet 200 tys. osób, a Polskę zaleją szmuglowane ze Wschodu papierosy.
Dyrektywa tytoniowa wprowadzana była pod hasłem walki o nasze zdrowie. Tyleż szumnym i chwytliwym, co kłamliwym, bo dziwnym zbiegiem okoliczności uderzała w rynek tytoniowy umiejscowiony tylko w naszym kraju. Gdyby poważnie traktować słowa komisarza ds. zdrowia i wierzyć w szczerość jego intencji, należałoby zażądać wprowadzenia całkowitego zakazu produkcji, sprzedaży, konsumpcji i reklamy wszelkiej maści wyrobów tytoniowych na terenie UE. Wątpię, by zakaz taki był skuteczny, ale na pewno byłby sprawiedliwy. Tyle że wtedy z oburzenia zatrzęśliby się Brytyjczycy i Włosi, produkujący i sprzedający miliardy sztuk papierosów.
Dyrektywa tytoniowa to jednak mały pikuś przy zakusach, by zakazać w Unii wydobywania gazu łupkowego. Niedawno odwiedziła Polskę Nicole Brico, francuska minister handlu zagranicznego, która oferowała nam pomoc w pozyskaniu technologii wytwarzania energii atomowej. Jednocześnie zapowiedziała, że jest przeciwko wydobywaniu gazu z łupków. To wszystko oczywiście z troski o środowisko naturalne. Przypadkiem tylko tak się złożyło, że Francja to potentat w produkcji reaktorów atomowych, a polski gaz łupkowy stanowiłby niebezpieczną konkurencję dla francuskiej energii atomowej. No cóż, pod płaszczykiem szczytnych idei kryje się często brutalna walka o interesy.