Prostacki wpis wywołał oburzenie. Całkiem zresztą zrozumiałe. Ale Migalski, podobnie jak Wojewódzki, nie rozumie krytycznych uwag pod swoim adresem. Wybiera jednak inną linię obrony - nie zasłania się konwencją, satyrą i wolnością słowa, ale pyta, kogo obraził. I przekonuje, że nikogo. Swoim krytykom zarzuca, że błędnie interpretują jego słowa. I odpowiada jednemu z adwersarzy: "OK, ale dlaczego Pan uważa, że porównując do Grodzkiej, chciałem podkreślić akurat fakt zmiany płci, a nie - np. - budowę ciała?".
Jeżeli Migalski rzeczywiście nie wie, kogo obraził wpisem, to wystawia sobie intelektualne świadectwo. Ale ja nie wierzę, że on nie wie. Aż tak ograniczony intelektualnie to on nie jest. Jeżeli natomiast uważa, że można szydzić - i to publicznie - z czyjejś tuszy, budowy ciała czy wad fizycznych - to wystawia sobie świadectwo kultury osobistej. Niskiej, bardzo niskiej. Ani wykształcenie, ani praca w Parlamencie Europejskim nie są gwarancją braku chamstwa.