Henrik Sandstrom

i

Autor: archiwum se.pl

Henrik Sandstrom: Minister złamał prawo i w Szwecji wybuchłby w tej sytuacji skandal

2013-07-04 4:00

Czy to normalne, że minister środowiska nie segreguje śmieci i kłamie na ten temat?

"Super Express": - W Polsce rusza program segregacji śmieci. Nasza gazeta sprawdziła ministra środowiska Marcina Korolca, który przekonuje nas do segregowania śmieci. Okazało się, że sam tego nie robi.

Henrik Sandstrom: - To jest coś fatalnego... Nie chodzi już nawet o to, że polityk robi zupełnie coś innego niż deklaruje. Chodzi o to, że jest odpowiedzialny za daną dziedzinę, a robi coś zupełnie innego. Skoro przekonuje innych, to powinien też świecić przykładem. Wie pan, na początku, kiedy system startuje, mogą się mylić zwykli ludzie i do takich pomyłek bądź wyrzucania wszystkiego z przyzwyczajenia dochodziło. Choć też raczej mylono kontenery, ale śmieci segregowano. Ludzie są też leniwi i mają odruch pozbywania się śmieci po prostu ot tak. Ale nie ktoś, kto ma za to odpowiadać.

- Wyobraźmy sobie, że do czegoś takiego doszłoby w Szwecji. Co by się stało?

- Wybuchłby skandal. Kiedy to się stało?

- Wczoraj.

- To wybuchłby nawet duży skandal. W wakacje, gdy typowe polityczne życie jest nieco uśpione, taka sprawa zwracałaby podwójnie uwagę. Przede wszystkim w Szwecji byłoby to jednak nie do pomyślenia. Kiedyś media też sprawdzały naszych polityków w ten sposób, ale od wielu lat nie ma już takiej potrzeby. Samorządy kontrolują to, czy odpady są segregowane, a firmy funkcjonujące w Szwecji są do tego zmuszone ustawowo. Kontrolą tego zajmuje się także właśnie moja rządowa Agencja Ochrony Środowiska.

- W Polsce raczej wzrusza się ramionami: minister nie segregował śmieci? No i co z tego? Tymczasem mam wrażenie, że to tak, jakby ministra sprawiedliwości złapano na kradzieży...

- Znaczenie akcji waszej gazety jest dużo większe niż się może wydawać. Po pierwsze, jak rozumiem, minister złamał prawo?

- Tak, wyrzucił m.in. żarówkę zawierającą rtęć. Grozi za to grzywna.

- Mamy więc ministra, który łamie prawo. Po drugie, jest on odpowiedzialny za przekonanie do segregowania innych obywateli i, jak rozumiem, także odpowiedzialny za ten projekt. Jeżeli tego nie robi, to ośmiesza sens segregowania śmieci i zachowań ekologicznych. Podważa sens projektu wprowadzanego, jak rozumiem, przez jego własny rząd. Jest to istotne zwłaszcza na początku takiego programu, gdyż później system zaczyna działać, ludziom zaczyna to wchodzić w krew...

- Skąd pewność, że system zacznie działać u nas? Skoro człowiek, który go wprowadza, niespecjalnie się nim przejmuje...

- Choćby z tego, że segregowanie śmieci to także olbrzymi interes. W Szwecji na samym początku tej polityki powstały wokół tego ogromne fortuny. Spodziewam się, że w Polsce może być podobnie. I to już ten interes będzie wszystko pchał do przodu. Śmieci to także źródło zarobku. Segregowane śmieci to źródło jeszcze większego zarobku. To po prostu korzystne nie tylko dla ochrony środowiska, lecz także dla gospodarki. Na początku może to trudno przyjąć do wiadomości, ale tak to działa. W przypadku Szwecji, gdzie zimy są dość długie, wykorzystuje się też bardzo dużą ilość śmieci, które nie podlegają recyclingowi, dostarczając energię cieplną. Ideału, czyli społeczeństwa, w którym nic się nie marnuje jako śmieci, osiągnąć się nie da, ale można się naprawdę do niego zbliżyć.

Henrik Sandstrom

Ekspert Szwedzkiej Agencji Ochrony Środowiska