Zdanowska zasiadła na ławie oskarżonych wspólnie z Włodzimierzem G., z którym związała się w 1998 r. Dziś stanowią zgraną parę, ale w 2007 r. ich drogi rozeszły się w dramatycznych okolicznościach. - Zdobyłam mandat poselski, coraz rzadziej bywałam w domu, niemal cały czas spędzałam w stolicy - zeznawała przed sądem. - W końcu nadszedł taki moment, że zdecydowaliśmy się rozstać z Włodkiem.
Oboje mieszkali wtedy w mieszkaniu należącym do Zdanowskiej. Kupiła je w tym samym roku, w którym poznała Włodzimierza G. - Nie miałam środków na jego wykończenie - mówiła. - Dzięki pieniądzom Włodka zrobiliśmy kapitalny remont i je wyposażyliśmy.
Gdy związek się rozpadł, Hanna Zdanowska zdecydowała się sprzedać mieszkanie. Wyceniła je na 250 tys. zł. Kupił je, z myślą o swojej córce, właśnie Włodzimierz G. Dotychczasowi lokatorzy uznali, że pieniądze, które zainwestował w remont - 50 tys. zł - będą jego wkładem własnym przy staraniach o bankowy kredyt. Prokuratura w Gorzowie Wielkopolskim zakwestionowała ten fakt i oskarżyła oboje o poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Już po sprzedaży mieszkania Zdanowska ponownie związała się z Włodzimierzem G.
Nikt z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Wczoraj proces został odroczony bezterminowo.