Hanna Gronkiewicz-Waltz ma czas na dorabianie, nie ma czasu dla Warszawy

2016-09-03 7:00

Środową sesję Rady Miasta Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (62 l.) zapamięta na długo. Mieszkańcy wygwizdali prezydent stolicy i oskarżyli ją o zaniedbania przy reprywatyzacji kamienic i gruntów. Być może gdyby Gronkiewicz-Waltz nie dorabiała do prezydenckiej pensji na Uniwersytecie Warszawskim, znalazłaby czas na skuteczne kontrolowanie swoich urzędników.

Hanna Gronkiewicz - Waltz

i

Autor: Bartosz Krupa/ Archiwum prywatne Hanna Gronkiewicz - Waltz

12 tys. zł brutto miesięcznie z tytułu piastowania stanowiska prezydenta Warszawy i ogromna liczba codziennych spraw związanych z rządzeniem stolicą Polski nie przeszkadza Hannie Gronkiewicz-Waltz w prowadzeniu wykładów dla studentów. Powód? Kierowanie zakładem prawa administracyjnego, gospodarczego i bankowego na Uniwersytecie Warszawskim to nie tylko prestiż, ale także duże pieniądze. Za pracę na uczelni, w samych tylko 2014 r. i 2015 r., wiceprzewodnicząca PO dorobiła sobie do niemałej prezydenckiej pensji ok. 236 tys. zł - wynika z jej oświadczeń majątkowych.

Co należy do obowiązków, prof. dr hab. Gronkiewicz-Waltz? Między innymi prowadzenie wykładów i konsultacje ze studentami na dyżurach. A to wymaga czasu! Mimo to prezydent stolicy nie zgadza się z zarzutem, że praca wykładowcy na uniwersytecie źle wpływa na sposób zarządzania Warszawą. Tłumacząc się z zaniedbań Ratusza podczas reprywatyzacji gruntów, pani prezydent przyznaje jednak, że "nie wiedziała, co się działo" na jej własnym podwórku. - Nie czuję większej odpowiedzialności. Nadzór nad reprywatyzacją należy do dyrektorów. Nie wiedziałam, co się działo - tak jak nie wiedział Lech Kaczyński. Odpowiedzialność ponoszą urzędnicy - powiedziała prezydent Warszawy na jednej z konferencji prasowych. Ale czasu na kontrolowanie ich pani prezydent zabrakło.

Zobacz: Kurski ZDRADZA sekrety Pobudzina. Tego nie wiedziałeś o szefie Teleexpressu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki