Kamila Biedrzycka: Kiedy ostatnio się widzieliśmy nie był pan optymistą. Dziś już leci w przepaść z całą polską służbą zdrowia?
dr Maciej Hamankiewicz: Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Mój szpital jest już w pełni COVID-owy, nie ma już żadnego innego oddziału. A ja – mimo swojego wykształcenia – stałem się ordynatorem oddziału zakaźnego. Mamy tu bardzo dużo ciężko chorych ludzi. Mam nadzieję, że część z tych ludzi uda mi się uratować. Nie zgadzam się też ze statystykami, one są już absolutną nieprawdą. Nawet wśród członków mojej rodziny są chore osoby. Kupili pulsoksymetry, nawet nie wykonali badań na obecność wirusa, postanowili zostać w domu, bo wiedzą, że wydolność polskiej ochrony zdrowia jest już zupełnie załamana.
- Edyta Górniak ogłosiła, że koronawirusa nie ma, a w szpitalach leżą statyści. Chce pan to skomentować?
- Muszę powiedzieć, że tych statystów, których obserwuję tu w szpitalu, o których modlimy się żeby im nie zabrakło tlenu, leżących pod respiratorami... oni w tym symulowaniu choroby są naprawdę rewelacyjni. Część z nich jest nawet tak rewelacyjna, że udaje martwych i my – skoro tak dobrze udają – musimy im wypisywać akty zgonu… i niestety są chowani. Zalecam pani Górniak, żeby ona jednak nie otwierała okna, bo jej głupota mogłaby przez nie wyfrunąć
- Podobno w rządzie ścierają się dwie koncepcje: jedni są za ostrym 2-4 tygodniowym lockdownem, drudzy za kolejnymi restrykcjami dotyczącymi np. ograniczenia mobilności obywateli.
- Na ten moment nie ma już dobrego rozwiązania. Mleko się wylało. Liczba zakażonych jest olbrzymia i w tej chwili ostry lockdown prawdopodobnie już niewiele by zmienił. Nie zrobiono tak naprawdę nic żeby nas zabezpieczyć. Oczywiście zachowanie pełnego reżimu sanitarnego, maseczki, dystans od drugiego człowieka, ograniczenie korzystania ze środków komunikacji miejskiej – to wszystko ma głęboki sens (…) dzisiaj widzimy jak wiele osób umiera na COVID i proszę mi wierzyć – to nie są tylko stars, schorowani ludzie. To również bardzo młode osoby, 43-45 lat. Mamy też pacjentów poniżej 30. roku życia, którzy w tej chwili walczą o przeżycie. Sytuacja jest wyjątkowo trudna. Proszę też pamiętać, że zlikwidowaliśmy już niemal wszystkie szpitale normalnie funkcjonujące. A inne choroby nie zniknęły.
- Czyli co nam zostało? Tylko oczekiwanie na szczepionkę?
- Bez względu na to co byśmy nie zrobili, liczba osób, która się zetknie z tym wirusem będzie taka sama. Ja bym się opowiadał za lockdownem lokalnym, indywidualnym. Jest niezbędny do tego, żebyśmy mogli przeżyć. Ja się codziennie rano modlę, żeby w szpitalu starczyło tlenu. Bo jego produkcja nie nadąża…
- ...mam rozumieć, że w Polsce kompletnie straciliśmy już kontrolę nad koronawirusem?
- Doszło do tego, że mamy tę kontrolę w stopniu minimalnym (…) co do szczepionki – pozostaje wierzyć, że wyzwoli nas z tej choroby. Ja teraz boleję nad tym, że tam, kilka metrów ode mnie, przy drzwiach szpitala mamy żołnierza, który mnie pilnuje żebym nie ukrywał wolnych łóżek. Czym się kieruje ten, który wydał takie polecenie?! Czy on się czymkolwiek różni od pani Edyty Górniak?! Nie! Jak można nas obrażać w taki sposób?! Ten żołnierz siedzi i raz na trzy godziny raportuje czy ja nikogo nie oszukuję. Ale do szpitala, do chorych boi się wejść! A ja tam stale z tymi chorymi jestem. I on mnie ma pilnować?! Zamiast pomóc wnosić ciężkie rzeczy, paczki z kroplówkami, ze sprzętem ochronnym? Tu naprawdę wszyscy wykonują olbrzymią pracę, a tu żołnierz nas pilnuje żebyśmy się nie obijali. Jezus Maria…