Rzadko zdarza się, by polityk jedną decyzją zraził do siebie absolutnie wszystkich. Dzieci nie będą lubiły pani Szumilas, bo w przedszkolach (oczywiście tych publicznych) będą się bardziej nudziły i po prostu mniej się nauczą. Rodzice już nie lubią pani Krystyny Szumilas, ponieważ zabrała im prawo do dbania o edukację dzieci, do decydowania, czy zafundować im dodatkowe lekcje angielskiego, judo czy, dajmy na to, garncarstwa. Ale najbardziej żal mi tych przedsiębiorczych nauczycieli, trenerów czy artystów, którzy żyli godnie dzięki współpracy z przedszkolami. Oni z dnia na dzień z samowystarczalnych drobnych przedsiębiorców stali się bezrobotnymi, którzy prędzej czy później będą zmuszeni wyciągać ręce po państwową pomoc. I dotyczy to tysięcy ludzi w całej Polsce! Kolejne konferencje prasowe premiera i minister Szumilas nie napawają optymizmem. Oboje brną w zapewnienia, że dzięki zlikwidowaniu płatnych zajęć dodatkowych w przedszkolach wyrównują szanse. Szkoda tylko, że równają w dół, a przy okazji powiększają rzeszę bezrobotnych, których pod koniec lipca było już 2 miliony 93 tysiące.
Pamiętacie zaczerpnięte z Goethego motto "Mistrza i Małgorzaty"? Było tam coś o sile, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro. A może na odwrót? Sprawdźcie sobie sami. Tylko nie pytajcie uczniów - bo "Faust" Goethego, a także "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa nie są już obowiązkowymi lekturami w liceum. Oczywiście decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej.