Grzegorz wie, co powinien zrobić - Zdrojewski o odejściu Schetyny [Wywiad]

2019-10-16 5:49

Nie da się ukryć, że w każdym elemencie była jakaś wada, coś zgrzytało. Sama kampania była oparta na indywidualnych aktywnościach kandydatów. Wsparcie partii dla nich było, moim zdaniem, niewystarczające. Kampania KO była wizerunkowo mało interesująca i, według mnie, nieskuteczna - mówi Bogdan Zdrojewski z Platformy Obywatelskiej

Bogdan Zdrojewski

i

Autor: Archiwum serwisu Bogdan Zdrojewski

„Super Express”: – Wynik wyborczy PO cieszy?
Bogdan Zdrojewski: – Prawda jest taka, że wszyscy zyskali w tych wyborach, tylko nie my. PiS ma większość, Lewica i Korwin-Mikke weszli do parlamentu, a PSL zrobiło bardzo dobry wynik, powyżej oczekiwań. Tylko my straciliśmy. To się samo komentuje.
Joanna Mucha twierdzi, że te wybory były do wygrania. Rzeczywiście?
– Jeśli mówimy o sumarycznym wyniku opozycji, to Joanna Mucha ma rację. I każde z ugrupowań zrobiło w zasadzie maksimum tego, co zrobić można było. Jedyny element, który zawiódł, to Koalicja Obywatelska.
– Co poszło nie tak? Bo Grzegorz Schetyna mówi głównie o tym, że warunki gry nie były równe dla wszystkich, a reszta opozycji nie chciała budować zjednoczonego frontu anty-PiS.
– Warunki gry, rzeczywiście, były nierówne i poprzeczka dla opozycji była postawiona wysoko. I jest to jakieś tłumaczenie porażki, ale to tłumaczenie niewystarczające.
– To co zawiodło?
– Byliśmy niekonsekwentni. Nie udało nam się odzyskać wiarygodności. Byliśmy reaktywni wobec działań PiS. Bycie anty-PiS nie wystarczy. Nasz przekaz był mało klarowny i trudny do zapamiętania. I wreszcie za dużo decyzji podejmowano pochopnie i zbyt późno.
– Brzmi jak gotowy akt oskarżenia wobec przywódców PO.
– Nie da się ukryć, że w każdym elemencie była jakaś wada, coś zgrzytało. Sama kampania była oparta na indywidualnych aktywnościach kandydatów Wsparcie partii dla nich było moim zdaniem niewystarczające. Kampania KO była wizerunkowo mało interesująca i według mnie nieskuteczna.
– Rozumiem, że Grzegorz Schetyna powinien zrobić teraz wszystkim uprzejmość i odejść z funkcji szefa PO?
– Grzegorz jest na tyle doświadczonym politykiem, że powinien dziś wiedzieć, jaką decyzję trzeba podjąć.
– Rzuci mu pan rękawicę i zawalczy o przywództwo w PO?
– Nie jestem specjalistą od rzucania rękawicy i od szarpania się w wojnach partyjnych. Jestem zwolennikiem dużej odpowiedzialności, długiej perspektywy i wyciągania wniosków z diagnoz, które się pojawiają. PO nie ma problemu z formułowaniem diagnoz. Wiemy, że przegraliśmy te wybory, mamy świadomość, jakie elementy zawiodły. Problem mamy z wyciąganiem wniosków.
– To wyciągnie wniosków będzie krwawym procesem wewnętrznych walk w PO?
– Mam nadzieję, że wspomniane doświadczenie Grzegorza Schetyny spowoduje, że niepotrzebny będzie rozlew krwi. Że pewne rzeczy można zrobić z klasą i świadomością, co dla dobra PO trzeba zrobić.
– Bogdan Zdrojewski apeluje: „Grzegorz, odejść, żebyśmy się między sobą nie pozabijali”?
– Grzegorz jest politykiem kompletnym, który zjadł zęby na polityce, więc podpowiadanie mu jest moim zdaniem nietaktem. Mówię tylko, że z pewnością wie, co powinien dzisiaj zrobić.
– Senat zdobyła opozycja. Przynajmniej na razie. Wierzy pan, że uda się tę większość utrzymać? Politycy PiS już zachęcają do akcesu do ich obozu. Czy zanim kogut zapieje trzy razy, kilku senatorów opuści opozycję?
– Liczę na to, że z szacunku do wyborców takie przypadki się nie zdarzą. Jestem absolutnym przeciwnikiem zmieniania barw i oszukiwania wyborców. Jestem zwłaszcza ortodoksyjnym przeciwnikiem korupcji politycznej.
– W sejmiku województwa śląskiego udało się PiS podkraść radnego Kałużę z Nowoczesnej i przejąć tam władzę. W Senacie też nie jest to chyba wykluczone.
– Skala trudności w przypadku senatorów jest jednak dużo większa niż w sejmiku wojewódzkim. Oczywiście, nie mogę tego wykluczyć, ale mam wrażenie, że wstyd wynikający z bycia elementem korupcji politycznej będzie w przypadku Senatu dużo bardziej widoczny, uciążliwy i bolesny.
– Na razie opozycja zastanawia się, kto ma zostać marszałkiem Senatu. PO chyba chciałaby Bogdana Borusewicza, ale PSL mówi twardo: nie narzucajcie kandydata, musimy znaleźć wspólną kandydaturę w gronie całej opozycji.
– Dobrze, że Kosiniak ten ruch uprzedził. Bo mówimy tu o wzajemnym szacunku opozycji do siebie. Bez tego największą radochę będzie miał PiS. I to radochę uzasadnioną. Jeśli na samym początku meblowania Senatu, zostaną popełnione błędy, to będziemy ponosić koszty przez całe cztery lata.
– Pan mówi, że jest gotowy, żeby marszałkiem Senatu zostać. Wiemy, że pańskie relacje z Grzegorzem Schetyną nie układają się najlepiej. Wierzy pan w to, że zgodzi się na pańską kandydaturę?
– Uważam, że w tej chwili każdy powinien powściągnąć swoje ambicie właśnie po to, żeby stworzyć pole do rozmów, w których racjonalność podejmowanych decyzji będzie przez wszystkich uznana za najistotniejszą. Jeżeli natomiast zwycięży polityka personalna, sprowadzająca się do tego, że winni porażki są nagradzani, a ci, którzy zbudowali sukces, będą poniewierani lub karani, to będziemy na prostej drodze do kolejnych porażek wyborczych.
– To prztyczek w nos dla Grzegorza Schetyny?
– Nie jestem specjalistą od prztyczków. Wolałbym po prostu, żeby powiedzenie „mądry Polak po szkodzie” miało jak najmniej wspólnego z działaniami opozycji.
– Wielu uważa, że marszałek Senatu stanie się realnym liderem opozycji. To jest stawka tej gry?
– To niebezpieczny kierunek. Senat to nie jest miejsce, gdzie trzeba budować mechanizm blokowania procesów legislacyjnych czy jakąś anarchię. W związku z tym opozycja musi zbudować powagę, odpowiedzialność za jakość stanowionego prawa i szacunek do konstytucji. Dlatego na barki marszałka Senatu spadnie ogromna odpowiedzialność, co będzie na tyle trudne i wyczerpujące, że aspirowanie do tego, by być jednocześnie liderem opozycji, stanie się niewykonalne.
– Mówi pan o powadze, ale czy Senat siłą rzeczy, jak to ktoś zgrabnie ujął, nie zmieni się z izby zadumy w izbę zadymy?
– Pomiędzy izbą zadumy a izbą zadymy jest cała przestrzeń. Opowiadałbym się osobiście za szukaniem miejsca w niej właśnie, bo to daje szansę na odzyskanie zaufania wyborców i jednocześnie przywrócenie parlamentowi jego powagi.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki