Polska dołączyła właśnie do grupy państw, którym inwestorzy płacą za to, by mogli u nich swoje pieniądze przechować. Jak to możliwe? Czasy są niepewne więc kapitał szuka najbezpieczniejszych sposobów zaparkowania swoich środków. Inwestorzy są dziś nawet skłonni dopłacać tym pożyczkobiorcom, których uważają za najsolidniejszych. Taką rolę w światowej gospodarce w minionych latach pełniły kraje takie jak np. Niemcy, Japonia czy Szwajcaria. Ostatnio jednak ta lista zaczęła się wydłużać. Między innymi o Polskę.
Na ujemny procent pożyczamy dziś sprzedając obligacje skarbowe z jedno i dwuletnim terminem wykupu. A jeszcze 3 lata temu za sprzedaż takich obligacji musieliśmy oferować 2 proc. odsetki przy ich wykupie. Wiele wskazuje na to, że niedługo ujemnie oprocentowane będą też polskie 10 latki. Dla porównania takie same papiery emitowane dekadę temu oprocentowane były na 6 proc!
Tych zestawień nie należy oczywiście traktować jako konkursu piękności. A możliwość taniego finansowania wydatków rządowych to nie tylko niższe koszty obsługi długu oraz więcej spokoju dla walczącego z koronakryzysem rządu. Tu idzie o coś dalece poważniejszego. Stoimy przed ogromną szansą na skok rozwoju społecznego o jakim nam się nawet nie śniło.
Bo rozwój nie przychodzi z siedzenia i gadania. A już na pewno nie z oszczędzania. Rozwój bierze się stąd, że się bierze pieniądze i zaczyna inwestować. Zwłaszcza jeśli te pieniądze są śmiesznie tanie. Niestety w Polsce po roku 1989 (a w zasadzie już od końca epoki gierkowskiej) inwestycje były tematem tabu. Wymyśliliśmy sobie cały zestaw wymówek: że nas nie stać, że lepiej inwestuje kapitał prywatny, bo państwo się na tym nie zna. Wszystko bzdury, które uczyniły z nas kraj z wielkimi nierównościami społecznymi i rozwojowymi.
W co inwestować? To nie musi być wyłącznie ukochana przez liberałów infrastruktura drogowa. To także sieć kolejowa, komunikacja miejska, mieszkalnictwo społeczne, energetyka. Ale to także ludzie czyli zdrowie publiczne, edukacja oraz takie programy jak 500 plus. To wszystko inwestycje, które się po prostu społecznie opłacają.
Jest w Polsce na co wydawać. Jest też wreszcie co wydawać. Starczy teraz dodać jedno do drugiego.