"Super Express": - Co pan robi po wyrzuceniu pana z Akademii Obrony Narodowej?
Gen. Stanisław Koziej: - Dalej jestem profesorem, teraz na uczelni Łazarskiego w Warszawie. Prowadzę wykłady z bezpieczeństwa polskiego i międzynarodowego. Mam kontakt ze studentami i z tego się bardzo cieszę.
- To jest prywatna uczelnia. Nie wyrzucą pana z niej tak łatwo.
- Tam nie kierują się takimi przesłankami, jak na AON.
- Jakimi przesłankami kierował się AON?
- Zaprosił mnie na rozmowę zastępca rektora. Zauważyłem, że siedzi z kadrowcem. Mówią do mnie, że mają przykry obowiązek zwolnienia mnie z uczelni. Mówię im, że wszystko rozumiem i teraz jest dobra zmiana.
- Po szczycie NATO w Warszawie Polska jest bezpieczniejsza?
- Jest. Sojusz okazał się zwarty. NATO okazało się skutecznym instrumentem reagowania na zmiany sytuacji strategicznej. Postawa NATO zrównoważyła nowe zagrożenia, które nawarstwiały się przez ostatnie 2 lata ze strony Rosji.
- Nie ma pan wrażenia, że Putinowi jest potrzebny wróg, gdyż w Rosji nie dzieje się najlepiej?
- Zgadza się. I w Rosji takie podejście umacnia jego władzę. Rosjanom to odpowiada.
- Po szczycie NATO będziemy mieli u siebie żołnierzy amerykańskich, rotacyjnie niemieckich. Dlaczego rotacyjnie?
- To efekt kompromisu.
- Dlaczego Niemcy nie chcieli stałej obecności wojsk?
- To umożliwia Niemcom zaakceptowanie wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Byli cały czas przeciwni stałym bazom na wschodniej flance...
- Dlaczego Niemcy tak nas nie lubią i nie chcą, żebyśmy byli bezpieczni?
- To nie tak. Oni mają swoje interesy z Rosją.
- I przedkładają te interesy z Rosją nad interesy NATO i Unii Europejskiej?
- Każdy tak robi. Ktoś robi inaczej?
- Chciałbym, żeby to pan to powiedział.
- Każdy myśli o swoich interesach. To, co się dzieje w NATO czy w UE, jest syntezą różnych interesów Jeśli się udaje znaleźć wspólnotę - to dobrze. Jeżeli nie, to wspólny mianownik jest niski. W UE jest mało wspólnego działania. W NATO więcej, bo tematyka jest węższa. Wracając do Rosji, mówiłem Niemcom, że Rosja złamała akt założycielski z 1997 roku.
- Myśli pan o Krymie?
- Zgadza się. Mam na myśli również sytuację na Ukrainie. Rosja wychodziła z porozumień rozbrojeniowych. Litania jest bardzo długa.
- I Niemcy nie chcą zachowywać się jak Rosja.
- Oni się trzymają zasad, pomimo że Rosja połamała te zasady. Niemcy wiedzieli, że coś złego się dzieje, ale nie wiedzieli, jak wyjść z tego impasu.
- Czym się różni w praktyce obecność rotacyjna od stałej?
- Na przykładzie Afganistanu: my co pół roku wysyłaliśmy żołnierzy, którzy wyjeżdżali do Afganistanu. Tam baza jest stała, tylko żołnierze się zmieniali. Tak samo będzie u nas.
- To może dobrze? Będą do nas przyjeżdżać wypoczęci i pełni energii żołnierze.
- Amerykańscy fachowcy uważają, że stałe bazy byłyby lepsze.
- Ale pan mówi, że będą stałe bazy. Będą budynki, magazyny i uzbrojenie. Żołnierze będą rotacyjni.
- Niektórzy mówią, że stałe bazy są drogie w utrzymaniu, ale ciągła rotacja też kosztuje.
- Czyli szczyt NATO jest dla Polski sukcesem.
- Tak. Teraz trzeba ten sukces zmaterializować.
- Porozmawiajmy o konkretach. Co się będzie działo w najbliższym czasie?
- Amerykanie wylądują w Polsce w lutym 2017 roku i rozpoczną rozmieszczanie swojej brygady pancernej. Przyjadą ich bataliony. Jeden będzie w Polsce, kolejny rozrzucony w krajach bałtyckich.
- Batalion to jest ok. tysiąca osób.
- Tak. Prawdopodobnie trzeci batalion trafi do Rumunii. Brygada pancerna będzie miała dowództwo w Polsce. Mam nadzieję, że wszystkie decyzje już zapadły i Ministerstwo Obrony tylko tak kokietuje, że nie wie gdzie...
- Pan wie gdzie?
- Z grubsza się domyślam.
- To gdzie?
- Na pewno północny wschód, plus Sochaczew, Ciechanów, gdzie jest infrastruktura wojskowa... To było brane pod uwagę.
- Tysiąc żołnierzy z USA odstraszy Rosję?
- To zależy przed czym.
- Przed agresją na Polskę.
- Do napaści na Polskę potrzebna jest napaść na kraje bałtyckie...
- Graniczymy z Rosją.
- Tak, ale gdyby się na to zdecydowała, to raczej kierowałaby to najpierw przeciwko krajom bałtyckim, by wykazać, że NATO nie jest w stanie ich obronić.
- Po co Rosji byłyby kraje bałtyckie czy Polska? Przecież i bez tego mają mnóstwo kłopotów.
- Też zakładam, że nie chodzi o podbicie terytorium i włączenie tak jak Krymu. Rosji potrzebne jest słabe NATO i poczucie pewności, że nie będzie w stanie przeszkodzić jej w realizacji jej polityki. Np. próby podporządkowania sobie Ukrainy. Chcą mieć swobodę.
- Ale nie mają, także dzięki temu, co padło na szczycie NATO. Szczyt w Warszawie był dobrze zorganizowany?
- Bardzo dobrze.
- Pochwali pan ministra Macierewicza?!
- Oczywiście, że pochwalę.
- Niesamowite!
- Nawet pochwaliłem osobiście, pogratulowałem mu bardzo dobrej organizacji tego szczytu. Bez zacięć, sprawnie, majstersztyk organizacyjny pod każdym względem.
- Czyli ci PiS-owcy jednak coś potrafią?
- Potrafią i bardzo dobrze. Mamy dobre służby, policję, wojsko. To dowód, że pomimo że podobno Polska miała być w ruinie, to coś wychodzi. Choć znajmy proporcje. Gdyby kraj taki jak nasz nie potrafił zorganizować dwudniowego przedsięwzięcia, to byłby dramat.
- Nie ma pan poczucia, że media nadmiernie zajmowały się słowami Obamy o Trybunale Konstytucyjnym?
- Moim zdaniem nie, bo to było bezprecedensowe, nadzwyczajne wydarzenie. Co innego mówić w kuluarach, w cztery oczy, przy stołach. Tam rozmawia się o wszystkim. A co innego publicznie w twarz, gospodarzowi, który go tu przyjmuje!
- Przecież Obama sam ma bardzo podobne problemy z mianowaniem sędziego Sądu Najwyższego. Republikanie mówią, że łamie prawo.
- I może polski prezydent zdecyduje się przy następnej wizycie w USA... No nie, tego sobie jednak nie wyobrażam, żeby mu zwrócił uwagę. Może mam za słabą wyobraźnię.
- Polska ma wystarczająco dobrą armię i wydatki na zbrojenia?
- Polska armia jest oceniana w NATO bardzo wysoko. Jesteśmy w czołówkach tych wskaźników. Należymy do czołówki krajów realizujących proporcjonalne nakłady na obronę.
- Macierewicz dobrze kontynuuje wasze dzieło?
- Jeżeli chodzi o NATO - kontynuuje. Jeżeli chodzi o obronność w innych wymiarach też, ale nie chce się do tego przyznać! Woli słowo "zmiana", odrzucanie tego co wcześniej, a to błąd.
- Spotyka się pan jeszcze z Bronisławem Komorowskim?
- Tak, często też rozmawiamy przez telefon. Już otrząsnął się z tego naturalnego szoku po klęsce wyborczej i jest bardzo aktywny. Jeździ z wykładami. Znajduje swoje miejsce.
- Wróci do dużej polityki?
- Wydaje mi się, że będzie musiał. I zawsze może liczyć na moje wsparcie.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski komentuje: Sukces nasz i kompromitacja "Washington Post"