Jak mówił Skrzypczak: - Armię drąży choroba, która nazywa się chorobą poddaństwa, albo jakiejś pogardy dla samych siebie. Nigdy bym sobie nie pozwolił, by panu Misiewiczowi chodzić i meldować jak dowódcy wojsk lądowych. Zwracał też uwagę, że "skoro oczekuje się od żołnierzy, że będą składali meldunki Misiewiczowi, to łamie im się kręgosłup i armia stała się narzędziem w rękach polityków, którzy się po prostu nią bawią".
W rozmowie z Moniką Olejnik zdradził również kulisy swojego odejścia z WITU, mówiąc: - Kiedy powiedziałem, co myślę o tym, jak się wojskowych traktuje, jak się każe im meldować, uznano, że moje wystąpienie było niepoprawne polityczne i że należy się ze mną rozstać i ja uznałem, że to ja powinienem zrobić i tak się stało.
Rolę Misiewicza, w jakiej widziałby go w wojsku Skrzypczak złośliwie skomentował Tomasz Lis:
Gen. Skrzypczak- Misiewicz nadawałby się w wojsku do pracy w kuchni. Panie generale, praca w kuchni polega na tym, żeby gotować, a nie żreć.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 6 lutego 2017
Zobacz także: Petru chce przejąć władzę w Polsce