Jednak Łukaszenka robi wszystko, by do konfliktu wmieszać wojska Federacji Rosyjskiej. Wczoraj i przedwczoraj rosyjskie bombowce – m.in. Tu-160 (zdolne przemieszczać głowice jądrowe) – brały udział w ćwiczeniach w przestrzeni powietrznej Białorusi. Tego samego dnia prezydent Białorusi na spotkaniu z kierownictwem Rady Ministrów poinformował, że zwrócił się do rosyjskiego ministra obrony o pomoc w patrolowaniu granicy z Polską. – Widzicie: 15 tys. żołnierzy, czołgi, pojazdy opancerzone, helikoptery, przyleciały samoloty. Bezczelnie podjechali do naszej granicy, nie ostrzegając nikogo – grzmiał Łukaszenka, obiecując swoim ministrom nadejście rosyjskiej pomocy.
Gen. Skrzypczak nie ma wątpliwości: W 3 dni zajmujemy Białoruś
Czy wojna zbliża się wielkimi krokami? – By doszło do konfliktu, dwie rzeczy muszą się ziścić. Putin musi stanowczo poprzeć Łukaszenkę i Łukaszenka musi użyć broni. Ale moim zdaniem do tego nie dojdzie, bo Białoruś jest za słaba – twierdzi w rozmowie z „SE” gen. Waldemar Skrzypczak. – W wypadku wojny bez poparcia Putina to trzy dni i mamy Białoruś – dodaje były dowódca Wojsk Lądowych RP, który przewiduje, że gdyby doszło do interwencji Wojska Polskiego, na Białorusi wybuchłoby powstanie przeciw Łukaszence.
Oficjalnie Kreml dystansuje się od kryzysu. – Rosja nie jest powiązana z wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej, lecz tak jak inne kraje stara się przyczynić do uregulowania tej sytuacji – powiedział w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow (54 l.).
CZYTAJ>>>Białoruś postanowiła działać! Zaskakujący ruch! Chodzi o samoloty