Prowadząca zaczęła od pytania swojego gościa o jego reakcję na wieść, że rosyjski szpieg pracował przy likwidacji polskich Wojskowych Służb Informacyjnych. - Jak bardzo był pan zaskoczony tą informacją? - pytała Biedrzycka.
- Jeżeli potwierdziłoby się, że pan Tomasz L. w trakcie prac w komisji likwidacyjnej WSI był już zwerbowany przez Rosjan, byłaby to porażająca informacja. Zapewne prokuratura i kontrwywiad dokładnie tę sprawę analizują. Muszą ocenić, do jakich dokumentów Tomasz L. miał dostęp, czy był całkowicie pod kontrolą Rosjan, czy mógł działać bez wiedzy kierownictwa, kopiować dokumenty, które miały kardynalne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że komisja likwidacyjna działała, gdy Polska już była w NATO, gdy byliśmy zaangażowani w Iraku, w Afganistanie, prowadziliśmy operacje z siłami sojuszniczymi. Taka wiedza była dla Rosjan bezcenna - mówił Dukaczewski.
Gen. Marek Dukaczewski przypomniał czym było WSI. - WSI były służbą wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Prowadziły operacje poza granicami kraju i w kraju. W 2005 roku, gdy PiS doszło do władzy na sztandarach wypisał hasło likwidacji WSI, jako hasło naczelne. PiS uznało WSI za organizację patologiczną, przesyconą agenturą rosyjską, co nie znalazło potwierdzenia w dokumentach, jak i również prowadzonych przez prokuraturę sprawach - mówił gen. Dukaczewski.
- Z informacji dostępnych na forach internetowych wynika, że w ocenie szefa komisji likwidacyjnej WSI pan Tomasz L. był marginalnym członkiem tej komisji. Nie miał dostępu do informacji, które były ważne. Więc rozumiem, że komisja likwidacyjna w świetle tych wypowiedzi nie zajmowała się tym, że jest teczka, a zajmowała się zawartością teczki. Pytanie w jakim trybie. Czy powstał harmonogram określający zadania członków komisji i jakie zadania miał w tym względzie Tomasz L.? Moje zainteresowanie budzi ta kwestia. Czy powstał harmonogram prac? Czy po pierwsze był rozkaz szefa WSI, który nakazuje wszystkim jednostkom i komórkom udzielnie pełnego wsparcia. Jak pamiętam z tamtego okresu, choć przy WSI już nie pracowałem, to z relacji znajomych zaangażowanych słowa "bałagan" i "chaos" było najdelikatniejszymi określeniami, jakie padały z ust żołnierzy i służb cywilnych WSI. Żołnierze nie wiedzieli, kto pracuje w komisji likwidacyjnej. Przychodzili do nich ludzie, domagali się dokumentów, a na proste pytanie zadawane przez wojskowego "proszę pokazanie poświadczenia bezpieczeństwa" okazuje się, że te osoby nie miały poświadczenia - mówił gen. Dukaczewski.