Według autorki schemat działań, które wymierzone były w inwigilację prawicy był standardowo jeden. Składano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a następnie prokuratura – cywilna lub wojskowa – zlecała przeprowadzenie czynności w tych postępowaniach ABW, SKW, a od 2009 r. również CBA. W efekcie służby miały możliwość zakładania podsłuchów i prowadzenia obserwacji. Jak powiedział informator gazety: - Była to zgodna z prawem inwigilacja, która obejmowała polityków prawicy.
Kto ,,miał szczęście" być objętym takim śledztwem? Dziennikarka twierdzi, że m.in. Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński, Sławomir Cenckiewicz oraz dziennikarze ,,Gazety Polskiej", ,,Do Rzeczy", ,,wSieci" oraz ,,Naszego Dziennika".
Wiktor Świetlik wypowiedział się na temat tej sytuacji następująco: - Jeżeli informacje ujawnione przez Dorotę Kanię w „Gazecie Polskiej” się potwierdzą, to mamy do czynienia być może z największą tego typu aferą po 1989 r., dotyczącą inwigilacji dziennikarzy czy środowisk intelektualnych przez służby. Odpowiednie służby powinny sprawdzić te informacje. Jeżeli okażą się prawdziwe, to jest to materiał nie tylko na komisję śledczą czy śledztwo prokuratorskie, ale i być może postawienie osób odpowiedzialnych przed Trybunałem Stanu. Inwigilacja dziennikarzy i opozycji to bardzo poważne naruszenie wszelkiego rodzaju standardów demokratycznych.
Zobacz także: Afera podsłuchowa. Szef MON miał być nagrany?