Polityk Platformy Obywatelskiej żali się, że przez cały czas pobytu w areszcie nie mógł spotkać się ze swoim synem, a zgodę na rozmowę z mamą dostał dopiero po dwóch miesiącach. Rozmowy były tylko cztery i trwały najdłużej siedem minut. - Nie chciałem, żeby mama widziała mnie w areszcie, ale chciałem jej powiedzieć, że wszystko jest OK. Zadzwoniłem do niej. Cały czas płakała – opowiada portalowi Onet.pl Stanisław Gawłowski. - Mówiła, że się modli, nie tylko za mnie… ale też za Kaczyńskiego i Ziobrę. Ja mówiłem, że mam w sobie złość, że nie jestem w stanie się za nich modlić… a ona mówi: „musisz się za nich modlić, bo musisz wybaczyć. A ja nie chciałem im wybaczać… potem się już modliłem. Za nich też (…) człowiek jest chyba w stanie wiele wybaczyć – mówi ze łzami w oczach polityk.
Tymczasem prezes Prawa i Sprawiedliwości w wywiadzie dla TVP zapowiedział, że Stanisław Gawłowski zaraz po wakacjach będzie miał kolejne zarzuty. Prawnicy polityka PO nie zwlekali długo i w związku z tą wypowiedzią zgłosili wniosek o przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego jako świadka w sprawie przecieków ze śledztwa. - Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński zirytowany na wyjście posła Gawłowskiego z aresztu ogłosił, że będzie on miał nowe zarzuty we wrześniu. Jeśli ktoś miał wątpliwości co do politycznego wymiaru całej sprawy, to właśnie zostały rozwiane. Dziękuje panie Prezesie – napisał adwokat Gawłowskiego, Roman Giertych (47 l.).