Do dramatycznych skutków doprowadziła przeprowadzona przez francuskich dziennikarzy relacja z frontu walk Ukraińców z rosyjskim okupantem. Niestety, skończyło się na tym samym, czym wcześniej skutkowała podobna akcja dziennikarzy z Niemiec. Obydwie przyniosły śmiertelne żniwo.
Wojna w Ukrainie: Nieostrożność dziennikarzy
Na początku wojny miejsce miała z pozoru niewinna sytuacja, której efektem była jednak śmierć ukraińskich żołnierzy. W swojej relacji dziennikarze z Niemiec pokazali trochę za dużo. Fragment świątyni na nagraniu pozwolił Rosjanom namierzyć lokalizację, w której swój materiał kręcili Niemcy. Bombardowanie Legionu Międzynarodowego, do którego później doszło, kosztowało kilka żyć.
Teraz do podobnego zdarzenia doszło z udziałem francuskich dziennikarzy. Reporterzy z kraju nad Loarą przez nieostrożność doprowadzili do odkrycia przed agresorem lokalizacji, w której stacjonują wojska Ukrainy. Niestety, nie żyje przynajmniej jeden z obrońców.
Poniżej galeria przedstawiająca porażającą skalę zniszczeń w Ukrainie
"W cywilu był technikiem dentystycznym. Nie żyje". Wojna w Ukrainie zbiera żniwo
Jak donosi Mateusz Lachowski, dziennikarz i dokumentalista, ekipa dziennikarzy z Francji naraziła na śmierć żołnierzy z Ukrainy, a jeden z obrońców zginął. Lachowski donosi bowiem, że reporterzy ograli na swoim wideo okolicę w taki sposób, że nie było problemu ze zlokalizowaniem miejsca. Później zaś materiał, choć krótki, został udostępniony publicznie.
Dokumentalista pokazał krótkie 19-sekundowe nagranie z żołnierzem o pseudonimie "Keks". Niestety, mężczyzna już nie żyje, a miało to nastąpić w efekcie publikacji przez francuską ekipę nagrań, które umożliwiły Rosjanom namierzenie pozycji Ukraińców.
- To jest „Keks” żołnierz ukraiński, ochotnik, bronił Ukrainy. W cywilu był technikiem dentystycznym. To nagranie sprzed 9 dni. Niestety „Keks” nie żyje. Zginął pod rosyjskim ostrzałem po tym jak francuscy dziennikarze, którzy przyjechali tam po nas ujawnili Ukraińskie pozycje - czytamy we wpisie Mateusza Lachowskiego na Twitterze.
Dokumentować, nie lokalizować dla wroga. Odpowiedzialność na wojnie w Ukrainie
Polski dziennikarz podkreślił, że jak dotąd opublikował jedynie kilka materiałów i to po wcześniejszym pokazaniu ich żołnierzom Ukraińskim. Zaznaczył, że posiada więcej treści, ale dotąd nie ujawnił ich światu.
- Robiliśmy tam nagrania i dalej nie opublikowaliśmy reportaży poza kilkoma nagraniami, które widzieli żołnierze, dla ich bezpieczeństwa - podsumował Mateusz Lachowski.