194 Kaczyńskich
Myślałem, że sala zapłonie ze wstydu i oburzenia, ale nie! Ławy poselskie PiS- były zadowolone. 194 Kaczyńskich, Czarnków, Smolińskich et consortes miało na gębach wypisaną dziką satysfakcję. PiS-owcy potwierdzili najgorsze o sobie opinie. Obywatelom zaskoczonym ich zachowaniem zwracam uwagę, że PiS nie spadł z nieba! Wykluwał się, rósł latami – gdy nikt nie reagował na ich kłamstwa, gdy wielu na związkach z nimi budowało swoją przyszłość. PiS znalazł w Polsce przyjazne środowisko, na którym wyrósł niczym rak rozlewający się po całej tkance społecznej.
Osiem lat trwało, aż znalazł się jeden, który wymyślił na tę zarazę lekarstwo. Nie jakieś skomplikowane, zawiłe. Ono było właściwie powszechnie znane, było wprost na wyciągnięcie ręki – trzeba je było tylko dostrzec. Pierwszą receptę na tę miksturę podał do publicznej wiadomości mistrz Antoni Słonimski: - Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie. Tusk tak właśnie się zachował. Objechał Polskę wzdłuż i wszerz, rozmawiał z obywatelami o ich problemach, poznawał ich lęki, dzielił ich nadzieje. Nie kłamał, nie oszukiwał, zachowywał się przyzwoicie.
Leszek Miller o żalu do Aleksandra Kwaśniewskiego. Chodzi o pogrzeb jego syna
"Podłość to przyzwoitość"
To był ostatni dzwonek! Było już bardzo blisko, żeby PiS założył całej Polsce kaganiec i uwiązał łańcuchem do budy. Podłość znaczyła teraz przyzwoitość, złodziejstwo – zaradność, buta dumę. Ich premierowi kłamstwo weszło w krwioobieg. To środowisko jest chore z nienawiści do wszystkiego, co nie jest PiSem. Tego dnia jednak Kaczyński osiągnął coś, co wydawało się już niemożliwe – osiągnął kolejny szczyt swojego chamstwa. Nie zwracając uwagi na powagę chwili, na marszałka Sejmu, którego zignorował, a tym samym spostponował, z mównicy sejmowej nazwał nowo wybranego premiera polskiego rządu „niemieckim agentem”. Rozumiem, że premier Tusk nie chce z kimś takim ciągać się po sądach, ale na pewno w zasięgu możliwości Marszałka Sejmu leży przywrócenie elementarnego porządku w Izbie. A ten porządek oznacza, że Kaczyński jest tylko jednym z 460 posłów. Nie ma żadnych powodów, żeby korzystał z jakichkolwiek przywilejów – od osobistej ochrony na terenie Sejmu, aż po służbową toaletę na marszałkowskim zapleczu. Do czasu oczywiście, aż na wniosek prokuratury rozliczającej osiem lat jego rządów, Sejm nie pozbawi go immunitetu.