TVP i PAP przez pewien czas były wręcz okupowane przez polityków PiS, którzy w ten sposób chcieli pokazać swoją walkę o demokrację i niezależne media. 11 stycznia pod gmachem Sejmu zaś ma się odbyć demonstracja pod hasłem „obrony mediów publicznych”.
Prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, skomentował całą sytuację. - Ta demonstracja jest głównie po to, by działacze partyjni nie nudzili się w terenie i zbyt długo nie rozpamiętywali porażki. Prezes Kaczyński chce ich czymś zająć. To będzie próba pokazu siły, bo będą ściągani ludzie z całej Polski. To dla PiS ważne przed kampanią samorządową. PiS będzie starało się stworzyć atmosferę mobilizacji własnych zwolenników. Czy to się uda? Tego nie wiem. Styczeń nie jest sprzyjający wielkim demonstracjom – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Ekspert wskazał także, że sam nie umie jednoznacznie wskazać celu protestu organizowanego przez PiS. - Nie da się protestować przeciwko chaosowi, to jest nielogiczne. Nie widzę, żeby PiS potrafił jasno zdefiniować ten cel – uznał.
Z kolei prof. Antoni Dudek z UKSW uważa, że ujawnienie zarobków pracowników TVP to duży problem dla partii Jarosława Kaczyńskiego. - Z całą pewnością jest to problem, dlatego że elektorat PiS-u nie jest przyzwyczajony do kwot takiej wysokości. To jest bardzo niewygodna informacja dla polityków PiS-u, którzy już bronią się, wzywając do ujawnienia zarobków gwiazd prywatnych stacji. Problem w tym, że TVP ma zupełnie inny status prawny, jest spółką publiczną, więc dotyczą jej inne reguły. To również wyborcy PiS dokładają się do tych pensji. A Polacy są bardzo egalitarni i tak wysokich pensji po prostu nie lubią – skwitował politolog w rozmowie z WP.
W galerii poniżej zobaczysz, którzy politycy PiS pilnowali TVP: