Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" informuje, że dotarła do treści wniosku o ułaskawienie, który Falenta miał napisać już po zatrzymaniu w Hiszpanii. Ujęty biznesmen grozi w nim, że w przypadku braku prezydenckiego ułaskawienia ujawni ze szczegółami, kto stał za "aferą taśmową". Co więcej, w treści wniosku wskazuje, że osobą, która namawiała go do nagrywania polityków PO był Stanisław Kostrzewski, czyli ojciec Małgorzaty Rozenek-Majdan.
Zobacz także: Falenta szantażuje Andrzeja Dudę. Były prezydent komentuje
Kostrzewski był skarbnikiem partii Jarosława Kaczyńskiego, pomimo faktu, że był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej aż do jej rozwiązania. Po upadku Polski Ludowej, w 1990 roku został na krótko urzędnikiem w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Rok później został dyrektorem Departamentu Organizacyjnego Najwyższej Izby Kontroli.
W 2000 r. wraz z braćmi Kaczyńskimi zaczął tworzyć Prawo i Sprawiedliwość. Od samego początku był skarbnikiem partii i odpowiadał za finansową stronę kampanii wyborczych. W 2005 był w dużej mierze autorem Agendy 2005, planu zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych oraz Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. W 2014 r. sam zrezygnował z funkcji skarbnika partii. Zaprzeczał jakoby powodem był jego konflikt z prezesem PiS.
Według informacji "Rzeczpospolitej" prokuratura bada już ten wątek. Jak czytamy: - Śledztwo ma sprawdzić, czy – jak twierdzi Falenta – do organizacji nagrywania namawiał go Stanisław Kostrzewski, doradca Kaczyńskiego (co ten miał akceptować), oraz czy nieustaleni ludzie z kręgów władzy obiecywali Falencie ułaskawienie za przysługi.
Sam Kostrzewski jakiś czas temu przyznawał, że zna Falentę, ale nigdy z nim osobiście nie rozmawiał.