Zdaniem jednej z osób, które są blisko prezydenta, Falenta miał nagrać prezesa PiS w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej! Ba, próbował używać tej informacji jako karty przetargowej w negocjacjach o ułaskawienie. Jak twierdzi „Gazeta Wyborcza”, rozmawiał o nagraniu z lobbystą związanym z Kancelarią Prezydenta. Był przełom 2018 i 2019 r.
– Robił wrażenie zdesperowanego. Szukał dojścia do prezydenta, pytał też o możliwość kontaktu z liderami opozycji – donosi ktoś, kto miał się spotkać z biznesmenem. Jak twierdzi informator dziennikarzy, Falenta opowiadał o nieznanym nagraniu prezesa PiS. O czym miał dyskutować, rzekomo nagrany z ukrycia, Jarosław Kaczyński? Podobno komentował podsłuchy polityków rządu PO-PSL. Biznesmen twierdził, że zaniósł je do siedziby partii rządzącej w Warszawie. Tylko czy można mu wierzyć?
Jak pisaliśmy w „Super Expressie”, mało kto wierzy w rewelacje Marka Falenty. – Jako człowiek, który się ukrywał i uciekał przed policją, przestał być osobą wiarygodną. Ultimatum dla prezydenta tylko go obciąża. Jeżeli w trakcie procesu coś zataił, może za to odpowiedzieć – uważa Marek Ast (61 l.) z PiS. Nawet politycy opozycji biorą Falentę za kogoś, kto mija się z prawdą! W poniedziałek na antenie Radia Zet Bronisław Komorowski (67 l.) oświadczył, że nie bierze biznesmena za osobę wiarygodną, więc się go nie boi.