„Super Express”: - Jak w skali szkolnej ocenia pan expose premiera Morawieckiego?
Tomasz Sakiewicz: - Cztery z plusem. Co najmniej. To było być może najlepsze expose w niepodległej Polsce. Było świetnie przygotowane merytorycznie i nawet jeżeli premier czegoś nie powiedział, to było takie wrażenie, że powiedział wszystko i poruszył każdy temat.
- Największe zaskoczenie?
- To, że premier myśli o wpisaniu Pracowniczych Planów Kapitałowych do konstytucji. To niekonwencjonalne, niezwykle trudne. Potrzeba zgody z opozycją, ale może jest szansa? Innego wyjścia chyba nie ma, żeby ten plan był trwały i by Polacy mieli zagwarantowane emerytury. Część opozycji mogłaby to poprzeć. Czy wystarczy to na większość konstytucyjną, tego nie wiem…
- Czego zabrakło?
- Nie wszystko zostało powiedziane, można było nieco inaczej rozkładać akcenty. Było to jednak takie przemówienie w stylu reaganowskim…
- To znaczy?
- Przewijały się tu trzy wartości: wolność, rodzina, normalność. Chodzi o to, że nie powinno się eksperymentować na społeczeństwie, na rodzinie. Broniąc rodziny dajemy jednak ludziom wolność, zmniejszamy podatki, dajemy wolność gospodarowania… Rząd daje Polakom spokój i stabilizację, większe środki na służbę zdrowia.
- Tyle miejsca poświęconego klimatowi przez premiera z PiS nie zaskakuje?
- Prawica sprawę klimatu przegrywała z lewicą w narracji. W konkretnych działaniach jednak robiła to w Polsce prawica. Prawica chroniła drzewa, a lewica chroniła korniki. Rozwój zielonej energii nastąpił tak naprawdę dopiero za rządów PiS.
- Czego zabrakło?
- Zdecydowanie o stosunkach z Rosją. To zawsze ważne, można to było bardziej podkreślić. Trochę zabrakło też o wymiarze sprawiedliwości i dokończeniu tej reformy. Premier to wspomniał, ale pośrednio, wykorzystując sprawę Najsztuba, ale nie wprost.