W Brukseli wystąpienie Ewy Kopacz zapamiętają na lata. Na początku europosłanka PO uderzyła podatkami. - Czesi dziś obniżają podatki o 40 proc., u nas od stycznia będzie kilka nowych podatków i danin publicznych, bo szuka się pieniędzy w kieszeniach podatników. Wiec pytam pana Morawieckiego, czyje interesy reprezentuje, stawiając weto? Czyj interes reprezentuje, mówiąc o tym, że ktoś odbiera nam suwerenność? Ja bym chciała, żeby reprezentował interes Polaków - grzmiała była premier. W dalszej części także nie odpuszczała swojemu następcy. - Dziś pan premier interesuję się tylko opinią nielicznych, mianowicie tych, którzy od czasu do czasu nazywają go "miękiszonem", jak również tych, którzy są nadpremierami w Polski rządzie. Ja bym chciała, żeby słuchał przede wszystkim tych ludzi, którzy są na ulicach i zwracają oczy w stronę rządu, bo oczekują bardzo realnej pomocy - podkreśliła rozemocjonowana Kopacz.
Leszek Miller również nie przebierał w słowach. - 25 państw patrzy na nas z obrzydzeniem i irytacją. 25 państw czeka na pieniądze, które są bardzo potrzebne, 25 państw słyszy, że Polska może ich tych pieniędzy pozbawić - tak skomentował zawirowania wokół budżetu UE były lider SLD i człowiek, który jako premier, wprowadzał Polskę do Unii Europejskiej.