Emerytury stażowe będą dostępne dla osób, które nie osiągnęły jeszcze wieku emerytalnego, ale wypracowały długi staż pracy (kobiety 35 lat, mężczyźni 40 lat). Ideę emerytur, które nie będą zależały od wieku, ale od stażu pracy, wspierał Andrzej Duda podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2015 r., co zadeklarował w porozumieniu ze związkową „Solidarnością”. Rok temu przed kolejnymi wyborami prezydent podpisał drugie porozumienie z szefem „Solidarności” Piotrem Dudą i ponownie poparł emerytury stażowe, wyczekiwana przez wieku zapracowanych Polaków.
Pałac jest pasywny
Związkowcy przygotowali więc w ubiegłym roku projekt ustawy wprowadzającej emerytury zależne od stażu i w grudniu przekazali go prezydentowi. Ten jednak nie wprowadził projektu do Sejmu. Pracownicy jego kancelarii tłumaczyli, że aktualnie są inne ważniejsze spraw (walka z pandemią). Niedawno Piotr Duda zabrał w tej sprawie głos. – Widzimy, że Zjednoczona Prawica, ale także Pałac Prezydencki jest w tym temacie pasywny. Dlatego związek zawodowy „Solidarność” w najbliższych kilku tygodniach przedstawi swoją drogę dojścia do sytuacji, w której projekt ustawy znajdzie się w parlamencie, zostanie przegłosowany przez posłów i wejdzie w życie – oznajmił Piotr Duda.
OPZZ też nic nie zdziałało
O wprowadzenie emerytur stażowych, oprócz „Solidarności” walczy też Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, które we wrześniu przekazało prezentowi petycję podpisaną przez 700 tys. osób oraz własny projekt ustawy. To nie pomogło. 9 grudnia przedstawiciele OPZZ odbyli telekonferencję z sekretarzem stanu w kancelarii prezydenta Pawłem Szrotem i przekazali jego wyjaśnienia. – „(...) Zaznaczył, że aktualnie priorytetem jest walką z COVID-19 i nie może zagwarantować, że do wiosny 201 r. prezydent złoży projekt w sprawie emerytur stażowych” – przekazała OPZZ.