Debata Donalda Trumpa i Kamali Harris, która odbyła się 11 września o 3:00 w nocy według czasu polskiego, wzbudziła ogromne zainteresowanie nie tylko ze względu na wymianę poglądów. To była pierwsza okazja, by po raz pierwszy zobaczyć wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w bezpośrednim straciu ze swoim oponentem.
- Kamala Harris pokazała, że nie boi się Donalda Trumpa i jest dla niego równoważnym kandydatem. Choć były prezydent próbował ją zepchnąć, mówiąc o niej jako o "asystentce Bidena" i o jej szefie, pokazała, że jest równie silna - powiedziała nam Barbara Krysztofczyk.
Ekspertka przypomniała, że kobiety w polityce niemal cały czas muszą udowadniać swoją siłę i charakterność. Przykładu nie trzeba jednak szukać w USA - wystarczy przypomnieć sobie słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który w jednym z wywiadów mówił, że nie wystawi kobiety do wyborów prezydenckich w Polsce z uwagi na napiętą sytuację międzynarodową. Dodatkowo zaprezentowała się jako dynamiczna i energiczna osoba w przeciwieństwie do Joe Bidena.
Jak zauważyła Barbara Krysztofczyk, wcześniej Kamala Harris była raczej tajemniczą postacią i mało było o niej wiadomo. Dzięki debacie wykorzystała szansę, by dać się poznać wyborcom, przemycając prywatne informacje o swoich bliskich czy czasach swojej młodości.
Ekspertka ds. wizerunku zwróciła także uwagę na sposób, w jaki rywale prezentowali się przed kamerą. - Kamala Harris dużo pracowała mimiką, miała dużo kontroli. Widać, że trenowała, przechodziła przez symulacje. Dobrze wiedziała, że jest kamerowana i cały czas patrzyła na Donalda Trumpa, mimo że ten wytrwale ją ignorował i patrzył jedynie na moderatorów. W odpowiednich momentach jednak Kamala Harris kierowała wzork do kamery i współpracowała z nią. W ten sposób pokazała, ze jest empatyczna, otwarta na ludzi i potrafi słuchać - oceniła w rozmowie z "SE".
Specjalistka zauważyła, że Donald Trump zachowywał się nieco inaczej niż w czasie debaty z Joe Bidenem. - Był ostrożniejszy, bardziej wycofany jak na siebie. W sztabie najwidoczniej bali się, że wybuchnie. Kamala Harris próbowała go sprowokować - oceniła.
Barbara Krysztofczyk przypomniała, że na krótko przed debatą wypuszczono spot, w którym były prezydent USA Barack Obama śmiał się z Donalda Trumpa, któremu ma najbardziej zależeć na wielkości tłumu i żartował, że ma to związek z kompleksami. Wiceprezydent postanowiła nawiązać do nagrania w czasie debaty.
- Kamala Harris może wiele ugrać udowadniając, że Donald Trump jest nieobliczalny. Wykonała sprytną sztuczkę i sama zaczęła zapraszać ludzi na spotkanie Trumpa z wyborcami, żeby na własne uszy usłyszeli jego kłamstwa i zobaczyli, że po pewnym czasie uczestnicy zaczynają się nudzić i wychodzą przed końcem. Było widać, że to go poruszyło - stwierdziła ekspertka.
To, co szczególnie spodobało się naszej rozmówczyni, to sposób, w jaki zorganizowano debatę. Zamiast "odpytywanki" kandydaci mogli wielokrotnie komentować swoje wypowiedzi i zadawać sobie osobiste pytania, co prowdziło do ciekawych dyskusji. Ponadto, gdy któreś z nich naciągało fakty, dziennikarze na bieżąco weryfikowali informacje, by nie wprowadzać widzów w błąd.
W naszej galerii zobaczysz, jak wyglądała debata Kamali Harris i Donalda Trumpa: