Na temat in vitro w czasie konfernecji mówiła prof. Urszula Dudziak. Przyznała, że skorto uznamy, że metoda sztucznego zapłodnienia jest zagrożeniem, to nie można jej dofinansowywać, a trzeba jej przeciwdziałać. Ekspertka MEN nie ma dobrego zdania o in vitro. Uważa, że proces in vitro osłabia więź między małżonkami i rodzi konflikty. O dzieciach z in vitro mówiła: - Dziecko zamiast ciepła i miłości zastaje probówki i zimne lodówki. O takich dzieciach mówi się "mrozaki". Jaki jest los tych mrozaków? Kto z tu obecnych chciałby być mrozakiem czekającym na decyzję, co z nim zrobi? Ale nie tylko kwestie poczęcia dzieci ją przygnębiają. Prof. Dudziak omawiała też sprawę zespołu ocaleńca, czyli poczuciu dziecka z in vitro: - Dlaczego ja żyję, skoro tyle moich sióstr i braci zginęło, to pytanie może dręczyć przez całe życie - tłumaczyła ekspertka.
A skoro tak, to osoba taka przez całe życie chce później udowodnić, że zasługuje na życie, jest jego warte. A to może, zdaniem prof. Urszuli Dudziak, kierować do wybierania przez takie dziecko choćby uprawiania niebezpiecznych sporów: - Dziecko się dowiaduje, że jego rodzice zabili jego siostrę czy brata. I wtedy pojawia się pytanie: "Dlaczego ja żyję?". I ten człowiek próbuje udowodnić, że zasługuje na życie, a czasami balansuje na granicy życia i śmierci np. wybiera ekstremalne sporty.
Zobacz: Kaczyński wraca do sprawy ZAKAZU ABORCJI. Nowa propozycja