„Super Express”:- Obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz w Jerozolimie. Prezydent Andrzej Duda nie będzie na nich obecny. Z kolei Władimir Putin będzie miał okazję przemawiać podczas rzeczonej uroczystości. Jakie będą konsekwencje absencji PAD, w sytuacji, gdy prezydent Rosji będzie przemawiał w duchu kreowania nowej historii?
Adam Traczyk:- Zacznijmy może od tego, że obserwując sytuację, o której pani mówi, widzimy, iż trwa walka o interpretację historii.
– Czemu ma to służyć?
– Interpretacja historii przez polityków nie odbywa się w próżni i ma zawsze służyć polityce i jej bieżącym celom. Prezydent Rosji rozpoczął właśnie trudny proces sukcesji. Nie ciesząc się takim poparciem, jak kilka lat temu, chce jednoczyć naród pod wspólną wizją przeszłości. Dlatego od jakiegoś czasu obserwujemy także ofensywę na arenie międzynarodowej prowadzoną według utartych wzorców określania wszelkich rywali Rosji mianem faszystów lub ich kolaborantów.
– Zdaje się, że strona Izraelska pozwoliła na to, aby Putin wdrażał swoją ofensywę…
– Niestety. Strona izraelska zdecydowała się, aby zapewnić Putinowi przestrzeń do odegrania tego makabrycznego przedstawienia.
– Czy pana zdaniem prezydent Andrzej Duda dobrze zrobił podejmując decyzję, że nie zamierza pojawić się w Jerozolimie?
– Według mnie prezydent podjął słuszną decyzję.
– Dlaczego?
– Reakcje innych państw i prasy zagranicznej pokazują, że jego intencje zostały właściwie odebrane. Nie pojawiają się zarzuty, że prezydent popełnił afront w stosunku do pamięci o ofiarach Holocaustu. Tym bardziej, że za chwilę odbędą się właściwe uroczystości w Auschwitz. Okazano za to zrozumienie wobec sprzeciwu wobec fałszowaniu historii. Oczywiście, moglibyśmy sobie życzyć, żeby na przykład delegacja amerykańska w Auschwitz miała wyższą rangę niż w Jerozolimie. Jednak i ze strony amerykańskiej słychać irytację z powodu wykluczenia strony polskiej z uroczystości w Izraelu.
– Nie odczuwa pan obawy przed tym, że za jakiś czas nikt nie będzie dociekał prawdy o przyczynach wybuchu II wojny światowej i narracja Putina stanie się na tyle wiodąca, iż wyprze prawdę?
– To, że historia jest różnie interpretowana to nic nowego. Nie unikniemy tego. Jednocześnie, wydaje się, że Putin przeszarżował i problemy z jego narracją mają nawet jego tradycyjni sojusznicy. Oczywiście, jeśli wykorzysta on uroczystości do ataku na Polskę i dostanie jeszcze wsparcie premiera Izraela Netanjahu to nie będzie to dla nas przyjemne. Ale prawda o przyczynach wybuchu II wojny światowej jest powszechnie znana i alternatywna się nie przyjmie, mimo starań polityków mających inklinacje do instrumentalnego traktowania historii.
– Rozumiem, że pana zdaniem mimo wszystko społeczność międzynarodowa zdaje sobie sprawę z intencji Putina i nie mamy się czego obawiać?
– Moim zdaniem, jeszcze raz podkreślę, powszechne jest przekonanie, że Putin wykorzystuje historię do bieżącej polityki i nie interesuje go szczera refleksja nad historią II wojny światowej. Obserwując zagraniczne reakcje jestem spokojny, że nie odnotujemy trwałej szkody z uwagi na zachowanie Putina.
Rozmawiała Sandra Skibniewska