Edmund Klich: Raport Millera jak raport MAK

2011-07-28 4:20

Płk Edmund Klich mówi, czego możemy oczekiwać od raportu komisji ministra Millera.

"Super Express": - W piątek poznamy raport Millera. Wreszcie?

Płk Edmund Klich: - Trudno powiedzieć, czy wreszcie. To rozsądny czas i nie wnosiłbym żadnych uwag, że miały miejsce jakieś manipulacje przy dacie jego publikacji. Po pierwsze, praca nad takim raportem jest niezwykle trudna. Po drugie, znam osobiście wielu członków komisji Millera i wiem, że niektórzy z nich mają tendencję do drążenia tematu i w zasadzie mogliby pracować nad raportem latami.

- Jeżeli te prace tyle trwały, to można oczekiwać w raporcie czegoś ekstra?

- Będzie w nim rzetelna ocena przyczyn katastrofy, ale sensacji bym się nie spodziewał. Wszystko już powiedziano.

- Skoro wszystko już wiemy, po co raport Millera?

- Wszystko wiemy z różnych dyskusji i dywagacji. Raport jako oficjalny dokument zbada to oficjalnie i pozwoli uciąć spekulacje, dając twarde dowody.

- Bliżej mu będzie do "Białej księgi" Macierewicza czy raportu MAK?

- Na pewno raportu MAK.

- Rosjanie stworzyli wiarygodniejszy raport niż poseł Macierewicz?

- Elementy dotyczące postępowania załogi na pewno są bardziej wiarygodne. W raporcie Millera można doprecyzować różne sprawy. Jak wiadomo, Rosjanie nie odczytali do końca rejestratorów lotu. Ta część może zostać uzupełniona. Nie wiem, na ile komisja zechce wchodzić w delikatną sprawę nacisków, którą podnosił MAK.

- Sprawę nacisków chyba powinno się dokładnie wyjaśnić.

- Być może komisja dysponuje obiektywnymi informacjami, które przesądzą tę kwestię precyzyjnie. Nie chcę jednak tego komentować, dopóki nie zapoznam się z treścią raportu.

- Nie mamy wszystkich dokumentów od Rosjan. Raport będzie pełny?

- Gdybyśmy mówili o śledztwie prokuratury, to na pewno miałoby braki w materiale dowodowym. Natomiast komisja, mając do dyspozycji wielu ekspertów, może uznać za wystarczające zeznania kontrolera lotów opowiadającego o możliwości zamknięcia lotniska w wypadku złych warunków atmosferycznych. Prokuratura czymś takim pewnie by się nie zadowoliła. Jednak komisja, mając do dyspozycji dane ze wszystkich rejestratorów, może określić przyczyny katastrofy.

- Podaje się jednak w wątpliwość to, że nie zbadano wraku.

- Oczywiście pojawią się i tacy, którzy uznają, że bez wraku nic nie da się ustalić. Jeśli na pokładzie doszłoby do wybuchu, to owszem - byłoby to niezbędne, ale do tej pory taka wersja zdarzeń nie znalazła żadnych podstaw.

- Czyli pana zdaniem komisja miała odpowiednio dużo informacji?

- Odpowiednio dużo, żeby stwierdzić, że powstał raport prawdziwy i rzetelny.

- Komisja Millera opracowuje dwie wersje raportu - cywilną i wojskową. Po co dwie?

- Przepisy wojskowe o działaniu Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego wymagają protokołu wojskowego. Dlatego przyjęto ten wariant. Uważam jednak, że ten protokół będzie uboższy. Natomiast bardzo interesujące rzeczy mogą być w załącznikach do niego, w których może być więcej informacji niż w raporcie.

- Dla pełnego obrazu lepiej zapoznać się z oboma dokumentami?

- Na pewno. Nie wiem jednak, czy protokół wojskowy, a szczególnie załączniki do niego będą jawne. Jeśli chodzi o te ostatnie, to pewnie zostaną utajnione. W przypadku CASY upubliczniono protokół, a załączników już nie.

- Podobno rząd chce utajnić fragmenty raportu. Potwierdził to na naszych łamach m.in. Eugeniusz Kłopotek.

- Jeśli chodzi o sam raport, to uważam, że będzie jawny w całości, bo to jest ta część, którą komisja sporządziła na podstawie procedur cywilnych. Natomiast co do protokołu wojskowego, nie wiem, jakie będą decyzje.

- Pana zdaniem wszystko powinno być pokazane opinii publicznej, żeby nie było mowy o próbach ukrycia czegokolwiek?

- Jeśli w załącznikach będą informacje, które obnażają nasze lotnictwo wojskowe, może to wpłynąć na obronność kraju i ze względu na bezpieczeństwo państwa powinno zostać utajnione.

- Zapowiedziano, że w raporcie nie będzie nazwisk winnych, a w protokole wojskowym mogą się znaleźć.

- Zawsze byłem przeciwnikiem ujawniania w raportach nazwisk. To zadanie dla prokuratury, która prowadzi swoje śledztwo i to ona pociąga do odpowiedzialności.

- Ale jeśli są przyczyny, to powinni być winni.

- I pośrednio będzie można ich wskazać z nazwiska dzięki instytucjom, które zawiodły.

- Czyli Bogdan Klich z MON, Tomasz Arabski z KPRM, gen. Janicki z BOR?

- Nie znam przyczyn, które wskaże komisja, nie będę więc spekulował.

- Niektórzy mówią, że bez nazwisk raport Millera będzie mało interesujący dla opinii publicznej. Bardziej interesujące ma być śledztwo prokuratury i raport NIK.

- Dla tych, którzy żądają ukarania winnych, najważniejsze będą ustalenia prokuratury czy NIK. Dla tych, którzy szukają politycznej awantury, kluczowa będzie "Biała księga" Macierewicza. Ci, którzy chcą poznać przyczyny katastrofy, powinni przyjrzeć się raportowi Millera. Dla mnie, jako specjalisty, to on będzie najważniejszy.

Płk Edmund Klich

Szef komisji ds. badania wypadków lotniczych