- Premier Donald Tusk zwrócił się do swoich ministrów przed świętami, życząc im spokoju i efektywnej pracy.
- Podkreślił, że Wigilia będzie dniem wolnym, ale liczy na gotowość do interwencji w razie potrzeby.
- Podczas posiedzenia rządu omówiono projekty ustaw dotyczące niezależności sądownictwa.
- Zastanawiasz się, czy wzruszenie premiera było szczere, czy ironiczne? Przeczytaj, co dokładnie powiedział!
Premier o spokojnych Świętach
- Po raz pierwszy Wigilia będzie dniem wolnym, ale jestem przekonany, że akurat na Was wszystkich mogę liczyć także w dni świąteczne, jeśli będzie taka potrzeba, chociaż życzę Wam, sobie i wszystkim bez wyjątku, żeby te święta przebiegły spokojnie i bez potrzeby jakichś nadzwyczajnych interwencji - mówił premier Donald Tusk do swoich ministrów podczas wtorkowego posiedzenia rządu. Po chwili szef rządu przeszedł jeszcze do spraw merytorycznych i projektów ustaw, których miała dotyczyć dyskusja. - Cieszę się, że możemy kilkadziesiąt godzin przed Bożym Narodzeniem podjąć kilka decyzji, które chyba dobrze dość tak symbolicznie odpowiadają nastrojom świątecznym, bo dzisiaj na posiedzeniu rządu będziemy rozpatrywali projekty ustaw o przywróceniu prawa do niezależnego i bezstronnego sądu, ustawę zmieniającą Krajową Radę Sądownictwa - mówił szef rządu.
O co chodziło premierowi?
Na koniec transmitowanej w mediach części posiedzenia Rady Ministrów premier zwrócił się do swojej ekipy z życzeniami. Mówił między innymi o jeszcze lepszych efektach ich pracy, o "łagodniejszych" posiedzeniach rządu i o ładowaniu akumulatorów. - Przekażcie też te słowa swoim najbliższym, swoim rodzinom, płyną naprawdę z głębi mojego serca. Wszystkiego dobrego - zakończył Tusk i zaapelował o to by pamiętać o funkcjonariuszach strzegących wschodniej granicy. I kiedy wydawało się, że przemówienie Donalda Tuska się zakończyło mikrofony wyłapały jeszcze jedno zdanie. - Mało się nie popłakałem. Tak patrzę na was... eh - powiedział lekko uśmiechnięty premier. Szef rządu nie wyjaśnił już co miał na myśli, czy naprawdę się wzruszył, czy raczej ironicznie skwitował swoje własne przemówienie. Chwilę później media wyproszono z pomieszczenia i zaczęła się zamknięta część posiedzenia Rady Ministrów.