"Super Express": - Pan nie jest najlepszego zdania o Jerzym Urbanie...
Marek Migalski: - No, nie jestem...
- I zbyt wielu ciepłych słów pod jego adresem nie byłby pan w stanie powiedzieć...
- No, chyba nie byłbym w stanie...
- To pewnie przykro jest panu patrzeć, jak Jerzy Urban śmieje się z umizgów Jarosława Kaczyńskiego względem wyborców Grzegorza Napieralskiego - umizgów, w których prezes PiS m.in. dezaktualizuje określenie: postkomuniści.
- W przeciwieństwie do mojego prezesa uważam, że postkomunizm się nie skończył. Postkomunizm - czyli osłabiający państwo, bo tylko udający wolną konkurencję konglomerat niejasnych powiązań między światem dużego biznesu pracującym na funduszach publicznych, służb specjalnych i polityków z kręgu dawnego PZPR - na nieszczęście dla naszego kraju wcale nie został raz i na zawsze zlikwidowany wtedy, gdy myśleliśmy, że to już się stało, czyli pod rządami PiS, a potem Platformy. On się odradza. Widać to w sojuszu takich ludzi jak: Miller, Kwaśniewski, Urban, Cimoszewicz, Jaruzelski, Dukaczewski, Belka. A są to ludzie, którzy zadeklarowali lub zadeklarują poparcie dla Komorowskiego. Z moim prezesem zgodzę się w jednym - to nie SLD jest dziś problemem. Postkomunizm, paradoksalnie, wybrał sobie protektora w osobie byłego antykomunisty - Bronisława Komorowskiego.
- Dobrze, niech będzie, że postkomuniści przytulili się do marszałka Sejmu. Ale przecież Jarosław Kaczyński jest człowiekiem o przekonaniach prawicowych. Po co więc umizguje się do elektoratu lewicy?
- To nie są umizgi do Napieralskiego, lecz komunikowanie się z wyborcami lewicy. Do tego ma prawo i obowiązek - bo to są tacy sami obywatele, jak ci o poglądach prawicowych. Tak samo dobrze chcą dla Polski, tylko inaczej postrzegają to dobro. Jest to uzasadnione także ze względu na wiele punktów naszych programów. Troska o państwo, o wyrównywanie szans, o zakopywanie różnic między bogatymi a biednymi, o pojęcie sprawiedliwości w życiu społecznym, o bezpłatny dostęp do służby zdrowia i edukacji - to łączy elektorat PiS z elektoratem lewicy.
Marek Migalski
Eurodeputowany PiS