Zabarykadowane ulice, chodniki pełne uzbrojonych żołnierzy i sił specjalnych oraz liczne grupy mieszkańców, którzy bez wahania zgłaszają akces do wojsk obrony terytorialnej, czy organizują się w większe grupy tworząc środowiska samoobrony. Właśnie tak wygląda dziś Kijów! Tysiące mieszkańców bronią swojej twierdzy i szykują się na oblężenie miasta przez żołnierzy i szpiegów Putina. Jednym z bohaterów serca Ukrainy jest dyrektor teatru Zwierciadło Wołodymyr Petraniuk i jego żona Irena. - To była kolejna ciężka noc w Kijowie. Jest mnóstwo alarmów powietrznych, na przedmieściach czy w samym Kijowie słyszymy wybuchy. Na szczęście nie trafiła mnie żadna bomba, czy jakieś jej odłamki. Stoimy na barykadach, wśród opon i koktajli Mołotowa i szykujemy się na atak rosyjskich czołgów i żołnierzy. Teraz musimy uważać na dywersantów, szpiegów, na podejrzanych. Staramy się ich wyłapywać. Ja działam na ulicy, a moja żona Irena w punkcie medycznym, pomaga tam – opowiada nam Wołodymyr Petraniuk.
Sprawdź: Super Express jedzie na Ukrainę z pomocą! Dołącz do naszej zbiórki "Dla walczącej Ukrainy"
W naszej galerii możesz zobaczyć manifestację w Warszawie. Polacy wspierają Ukrainę!
Jego żona dodaje, że przeraził ich mocno odgłos wybuchu na kijowskim dworcu. Byli przerażeni. Przez chwilę myśleli już, że do centrum Kijowa wedrą się Rosjanie i szturmem wezmą miasto. - W nocy był wielki problem z Internetem, z telefonami, nie wiedzieliśmy co się dzieje. W nocy nie ma nikogo z nas na ulicach, siedzimy w domach, w piwnicach, o spaniu nie ma mowy. Za dnia wychodzimy z kolei do sklepu. Chleba niestety nie kupiliśmy, bo nie ma. Udało się zdobyć trochę mięsa i mąkę. Jeśli chodzi o zakupy, to godzinę, dwie godziny czeka się w kolejce. Jest bardzo ciężko, ale nie poddamy się! Będziemy do upadłego bronić naszej stolicy! Chwała Ukrainie, chwała bohaterom! - kwitują Irena i i jej mąż Wołodymyr Petraniuk.