Jacek M. zasłynął jako ksiądz zabierający głos i odprawiający msze na spotkaniach ONR i manifestacjach narodowców. Po pewnym czasie, po próbie zablokowania jego działań przez zwierzchników z Kościoła zdecydował się rzucić sutannę i zacząć działać jako osoba świecka.
Powodem zatrzymania jest publikacja 9 listopada 2019 roku tekstu pt. „Polska w cieniu żydostwa. O masowej zdradzie i dywersji wobec odradzającego się Państwa, czyli skrywana prawda na stulecie odzyskania niepodległości”. W tekście, wspominając o wielu zagrożeniach, które stwarzają dla Polski Żydzi pisał m.in.:
„Wrogowie Polski sami nie znikną, nie rozpłyną się w powietrzu, lecz tak jak choroba – będą się mnożyć w nieskończoność, aż zabiją swoją ofiarę, chyba że zostaną wcześniej powstrzymani. Ostateczne rozwiązanie jest tym samym nieuniknione, lecz łatwo nie będzie – wrogowie naszej Ojczyzny będą się kryć za hordami sprowadzonych murzynów, banderowców, żydowskich terrorystów, wezwanymi na pomoc niemieckimi formacjami zbrojnymi i oczywiście zaprzańcami z polskiej policji (tymi od pałowania ludzi na Marszach Niepodległości i katowania na śmierć skutych ofiar paralizatorami – jak w przypadku Igora Stachowiaka z Wrocławia), bo dla nich nie ma granicy zdrady. Zbrójmy się więc, jak tylko możemy, w broń palną, organizujmy w szwadronach i komandach, rozpoznawajmy i inwentaryzujmy swoją lokalną V kolumnę, wspierajmy, szkolmy w walce, czytajmy i uczmy się – bądźmy nieustraszeni, bezwzględni oraz gotowi na poświęcenie”.