W październiku w Katowicach ma ruszyć portal internetowy Durczoka. - Śląsk to gigantyczna aglomeracja o olbrzymim potencjale. Mam mnóstwo pomysłów nie tylko dotyczących treści. Będziemy sięgali po różne formy dziennikarskie, ale także nowatorskie metody. To będzie awangardowy projekt w dużej części o niespotykanej dotąd formie - mówi "Super Expressowi".
Do tego Durczok wraca do telewizji. Według naszych informacji będzie prowadził program publicystyczny. - Bardzo się cieszę ze współpracy z Telewizją Polsat, którą mam wkrótce rozpocząć. Z jednej strony tęsknię za kamerą, ale z drugiej ci, którzy twierdzą, że liczy się tylko program telewizyjny z wielomilionową oglądalnością, są dziś w błędzie. Wiele osób nie ogląda telewizji, miliony korzystają z internetu. Liczę na to, że sympatia widzów nie minęła. Ludzie spotykani na ulicy, zwłaszcza na moim rodzinnym Śląsku, nadal uważają mnie za synka stąd. Przez półtora roku pytali, kiedy wracam na ekran. Teraz mogę im powiedzieć: już - dopowiada.
Przypomnijmy, że Durczok zniknął z telewizji w lutym 2015 roku. To wtedy pojawiły się zarzucające mu mobbing i molestowanie artykuły. Na razie wygrał z tygodnikiem "Wprost" 500 tys. zł odszkodowania i przeprosiny (wyrok nie jest prawomocny). W sądzie toczy się też drugi proces, w którym walczy o milionowe zadośćuczynienie. Ale o aferze nie chce rozmawiać. - Konsekwentnie, w przeciwieństwie do moich adwersarzy, i zgodnie z dobrym obyczajem milczę do czasu zakończenia procesów. A potem z pewnością zabiorę głos i w tej sprawie - kwituje Durczok, który po wybuchu afery zapewniał, że jest nie-winny.