"Super Express": - W ubiegłym tygodniu schwytano ukrywającego się od 16 lat Ratko Mladicia. Jak pani to ocenia?
Dubravka Ugresic: - Już 20 lat temu powszechnie wiedziano, co tacy ludzie jak Mladić robią, a mimo to przez ten czas nic się wokół nich nie działo. I nagle serbskim władzom po latach udało się przekazać w ręce wymiaru sprawiedliwości Ratko Mladicia. Osobiście jestem bardzo zadowolona z tego faktu. Sprawiedliwość prędzej czy później zawsze zwycięża.
- Trybunał w Hadze wywołuje na Bałkanach wiele kontrowersji. To dobre miejsce, żeby sądzić takich ludzi jak Mladić czy chorwacki generał Ante Gotovina?
- Zdecydowanie tak. Bez względu na to, jak ocenimy skuteczność działania czy szybkość wydawania wyroków przez trybunał w Hadze, to jednak zrobił wiele dobrego w oddaniu choć części sprawiedliwości ofiarom minionej wojny.
- Nie byłoby lepiej, gdyby to narody byłej Jugosławii same osądziły swoich zbrodniarzy?
- Oczywiście, byłoby to najlepsze rozwiązanie. Pojawia się jednak pytanie, czy byliby do tego zdolni. Moim zdaniem, nie. Spójrzmy na to, co działo się w Chorwacji, kiedy niedawno skazano Gotovinę. Pół kraju płakało, doszło do protestów, podczas których podnoszono hasła, że to bohater narodowy. A co teraz dzieje się w Serbii? Na ulice wyszli ludzie, dla których Mladić czy Karadźić to lokalni herosi. Kto więc miałby ich osądzić?
- W głowach ludzi niewiele się od zakończenia wojny zmieniło?
- Absolutnie. Każdy z tych ludzi symbolicznie ponosi winę za to, co się stało. Przecież żaden Mladić czy Gotovina nie zdołałby zabić tylu ludzi i wyrządzić tyle zła w pojedynkę. Seryjni mordercy potrafią zabić kilkanaście osób, zanim zostaną schwytani przez policję. Zbrodniarze z byłej Jugosławii mają na rękach krew tysięcy ludzi.
- Bez wsparcia społeczeństwa przywódcy nie byliby w stanie dokonać tego, czego dokonali?
- Tak. Zabijali oni przy wsparciu innych. I nie chodzi tylko o pomoc techniczną czy organizacyjną, ale przede wszystkim moralną. Dzięki niej zresztą ukrywali się też przez tyle lat. Skoro oni są winni, także my jako społeczeństwo jesteśmy winni. Ale tego nie przyznamy. Nie ma katharsis. Ci, którzy protestują, nadal symbolicznie zabijają ofiary Srebrenicy.
- Niektórzy uważają, że schwytanie Mladicia to symboliczny koniec wojny w Jugosławii. Rozumiem, że dla pani ta wojna trwa nadal w umysłach ludzi.
- Nie będzie końca wojny, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że zło, które wyrządzono w czasie jej trwania, nie obciąża tylko sumienia pojedynczych przywódców. Wymiar sprawiedliwości nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej, a ja uważam, że taka istnieje. Dokąd nie dostrzeżemy winy anonimowych tzw. zwykłych ludzi, którzy kierowali się nienawiścią etniczną i dopuszczali najgorszych czynów na Serbach w Chorwacji i na odwrót.
- W tym roku mija 20 lat od wybuchu wojny w Chorwacji. To wystarczająco dużo czasu, żeby zrozumieć, co się wydarzyło?
- Myślę, że nadal trudno to wszystko ogarnąć, gdyż ludzie padli tu ofiarą ideologii, którą im zaproponowano. W tym sensie statystycznie w Chorwacji więcej jest ofiar po stronie Chorwatów niż Serbów. Przy okazji pragnę zwrócić uwagę na sprawę dla mnie najważniejszą. Medialna burza wokół schwytania Mladicia, protesty w Belgradzie, tytuły serbskiej i zagranicznej prasy zagłuszają i trywializują prawdziwe zło. Sensem rozmowy o Mladiciu, także tej naszej, nie jest sam Mladić, ale jego niewinne ofiary. Dlatego proponuję, żeby wspomnieć te tysiące zabitych w Srebrenicy muzułmanów i oddać im naszą cześć.
Dubravka Ugresic
Słynna pisarka chorwacka