"Super Express": - Platforma Obywatelska jako pierwsza partia zaczęła układanie list wyborczych. Pojawiają się spekulacje, że szykujecie się do wcześniejszych wyborów. Coś jest na rzeczy?
Sławomir Nitras: - Decyzję o wcześniejszych wyborach może podjąć tylko większość, której dziś w parlamencie nie ma. Nie może to być decyzja ani samej PO, ani nawet całej koalicji. Wśród innych partii nie ma woli do rozpisania wcześniejszych wyborów. Co więcej, nie wydaje mi się, żeby taka wola była w samej Platformie. Pełna kadencja parlamentu świadczy o stabilizacji politycznej, a tę wyborcy cenią sobie bardzo wysoko. PO jest partią, która o taką stabilizację się stara.
- Poparcie dla PO jednak spada na łeb, na szyję. Może jednak warto starać się o wcześniejsze wybory?
- Jedynym czynnikiem, który mógłby zadecydować o wcześniejszych wyborach, jest brak stabilnej większości w parlamencie. A o to nie musimy się obecnie martwić. Jeśli oglądalibyśmy się na sondaże, które przecież są raz lepsze, raz gorsze, musielibyśmy robić wybory co kilka miesięcy.
- Mówi się, że na listę łódzką miałby trafić Mirosław Drzewiecki...
- Nic mi o tym nie wiadomo. Mogę jedynie wyrazić swoją opinię. Oczywiście, śledzę to, co ostatnio o Mirosławie Drzewieckim mówi się w mediach. Jednak ja, w przeciwieństwie do wielu uczestników debaty publicznej, pamiętam przede wszystkim to, że był on bardzo dobrym ministrem. Wydaje mi się, że jeżeli nie będzie miał postawionych zarzutów prokuratorskich, nie należy go przekreślać. Nie będzie nic złego w tym, jeżeli moi koledzy z Łodzi uznają, że powinien mieć szansę weryfikacji politycznej.
- Jeśli nawet obejdzie się bez zarzutów, to Mirosław Drzewicki ma kiepską prasę. Nie boi się pan, że jego start w wyborach zaszkodzi PO?
- Jeżeli dobrze poszukać, to polityków o dużo gorszej opinii znajdziemy znacznie więcej. Jeśli ktoś chciałby sporządzić ranking ministrów, którzy zrobili najwięcej i zapisali się w pamięci ludzi w tej kadencji, to Mirosław Drzewiecki na pewno byłby w czołówce.
- Całe to zamieszanie z aferą hazardową nie przesłoniłoby jego sukcesów?
- To jest kwestia uczciwej oceny jego jako ministra sportu. Chciałbym zwrócić uwagę na ten pozytywny aspekt kadencji Mirosława Drzewieckiego, o którym często się zapomina. Nawet jego najwięksi przeciwnicy muszą mu oddać, że dzięki niemu przestaliśmy się bać, czy uda nam się zbudować stadiony na EURO 2012. Przypominanie orlików jest chyba niepotrzebne. Wszyscy je pamiętamy i widujemy na co dzień. Nie tylko pomysł, ale też wcielenie tego projektu w życie to ogromny sukces Drzewieckiego. Proszę pamiętać, że od pojawiania się idei budowy tych boisk do ich realizacji minęły miesiące, a nie lata. Oceniając Mirosława Drzewieckiego, nie zapominajmy także o tym.
- Na czołówki list wyborczych wysuwani są ministrowie obecnego rządu. W Łodzi z jedynką wystartować ma Cezary Grabarczyk, a w Krakowie Bogdan Klich. Obaj nie cieszą się specjalnym zaufaniem. Nie jest to manipulacja ze strony PO, żeby mimo wszystko znaleźli się w Sejmie?
- Minister Grabarczyk jest liderem łódzkiej Platformy i trudno, żeby nie znalazł się na pierwszym miejscu listy. Proponowałbym zresztą, żeby wstrzymać się z tymi wszystkimi ocenami. Wybory mogą mocno zweryfikować takie zdecydowane sądy na temat ministrów. Zalecam pewną ostrożność, bo może się okazać, że osoba, która podobno cieszy się tak złą oceną wyborców, może dostać się do Sejmu z najwyższym wynikiem.
- Zostając przy Cezarym Grabarczyku - wyborcy szybko zapomną katastrofę na kolei?
- Nikt nie ma wątpliwości, że na kolei stało się coś złego. Jeśli jednak uczciwie ocenimy np. budowę dróg w Polsce, to przestaliśmy liczyć oddawane do użytku drogi w dziesiątkach kilometrów na kadencję, ale w setkach. Oczywiście jest wiele problemów, pewnych rzeczy nie da się zrobić, ale przecież proces budowy został odblokowany. Na Cezarego Grabarczyka, tak jak na Mirosława Drzewieckiego, trzeba również patrzeć przez pryzmat sukcesów.
Sławomir Nitras
Europoseł PO