Zakupy, market, sklep

i

Autor: Shutterstock Zakupy, market, sklep

Dramatyczny apel właścicieli małych przedsiębiorstw do rządu. Pozwólcie nam otworzyć sklepy, bo zginiemy

2020-04-17 6:00

Koronawirus wykańcza polskich przedsiębiorców. Od tygodni pozbawieni możliwości zarabiania, zgodnie apelują do rządzących – jeśli nie pozwolicie nam otworzyć sklepów, zginiemy!

Od połowy marca nasza gospodarka jest zamrożona. Nie ma lepszego sposobu, żeby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa niż izolacja i pozostanie w domach, ale czas mija i pora myśleć o przywracaniu normalności. Inaczej olbrzymi kryzys mógłby zmieść polską gospodarkę. Problemów nie brakuje już teraz!

Przygotowana przez rząd tarcza kryzysowa pomoże przedsiębiorcom, ale normalnie funkcjonujących firm, większych czy mniejszych, nic nie zastąpi. Polacy nie mają co do tego wątpliwości. Właściciele niewielkich sklepów, knajp czy punktów usługowych nie mogą czekać dłużej. - Zamknęłam zakład, nie pracuję, nie mam dochodu. Moja sytuacja jest bardzo trudna, chcę wrócić jak najszybciej do pracy – mówi Sandra Kryszczunas (34 l.), która prowadzi salon kosmetyczny i wizażu w Koszalinie.

Tymczasem rząd przygotował już plan stopniowego otwierania się po epidemii. Jak to będzie wyglądać w praktyce? – Otwarcia będą sekwencyjne, nie wszystko w pierwszym tygodniu (...). Czas rozwoju wirusa to jest 14 dni - te sekwencje będą mniej więcej co 14 dni – zadeklarowała w radiowej Trójce wicepremier Jadwiga Emilewicz (46 l.). W pierwszej kolejności zmiany mają dotknąć sklepów. Ma zwiększyć się liczba klientów, którzy jednocześnie mogą przebywać w tych ciągle otwartych – spożywczych, a w galeriach handlowych ponownie otworzą się placówki oferujące m.in. odzież. Wkrótce do pracy powinni też wrócić fryzjerzy i kosmetyczki.

W ramach powrotu do normalności najbliższym czasie ma być zniesiony zakaz wstępu do lasów i parków. O uruchomieniu punktów gastronomicznych  czy o powrocie dzieci i młodzieży do szkół na razie nikt nie mówi...

 Przedsiębiorcy apelują:

 Sandra Kryszczunas (34 l.), prowadzi salon kosmetyczny i wizażu w Koszalinie:
- Zamknęłam zakład, nie pracuję, nie mam dochodu, a zobowiązania pozostały. Czekam na pomoc z „tarczy antykryzysowej”, ale to na pewno nie wystarczy. Moja sytuacja jest bardzo trudna, chcę wrócić jak najszybciej do pracy i móc normalnie funkcjonować

Jarosław Kaczor (37 l.), właściciel butiku z modą młodzieżową w Lublinie:
- Od połowy marca mój sklep jest zamknięty na cztery spusty, całe szczęście, że prowadzę go sam. Inaczej pewnie już bym się nie podniósł po tym wszystkim. Powoli kończą mi się jednak pieniądze i obawiam się o moją przyszłość. Jeśli ludzie stracą pracę, nas małych przedsiębiorców nie ochroni najmocniejsza nawet tarcza antykryzysowa

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Express Biedrzyckiej - Scheuring-Wielgus: Kaja Godek celowo wprowadza ludzi w błąd