Walka warszawskiego taksówkarza ze spółdzielnią mieszkaniową trwa od lat. Zaczęło się od niewielkich zaległości w spłacie czynszu. Pieniądze potrzebne były na leczenie żony, u której podejrzewano nowotwór. Na początku dług wynosił 2,7 tys. zł, ale zwiększyły go koszty postępowania egzekucyjnego. Obecnie ponad trzydziestometrowe mieszkanie jest zadłużone na prawie 13 tys. zł.
- Wpłacałem pieniądze, ale oni to rozksięgowywali na zaliczki dla komorników. Płaciłem, a zadłużenie rosło. Nie pozwolono mi spłacić tego do końca - mówi Adam Benedysiuk. Innego zdania są władze spółdzielni, które twierdzą, że wielokrotnie umożliwiały spłatę długów w dogodnych ratach. - Z przykrością stwierdzamy, że właścicielka nie wywiązywała się z podjętych zobowiązań - odpowiadają władze SM "Ostrobramska".
Komornik zlicytował lokal w 2015 r., ale pan Adam z żoną walczą o mieszkanie w sądzie. Mężczyzna odwiedził też komisję sejmową do spraw lichwy i wyłudzeń. Nadzór nad jego sprawą ma przejąć Min. Sprawiedliwości. - Nie wiem, co będzie dalej. My stąd nigdzie nie pójdziemy - mówi Adam Benedysiuk.
Zobacz: Poseł PiS na Twitterze do Petru i Schetyny:" Zatkało kakao?" O co chodzi?