"Super Express": - Dowiedzieliśmy się, że Aleksander Kwaśniewski - człowiek, który próbuje wrócić do wielkiej polityki - miał lobbować na rzecz rosyjskiego oligarchy Wiaczesława Kantora, który próbuje przejąć polską Grupę Azoty. Niejasne konszachty z rosyjskim biznesem będą dla byłego prezydenta dużym obciążeniem?
Dr Wojciech Jabłoński: - To na pewno spore obciążenie. Tym bardziej że sam Aleksander Kwaśniewski nie wyjaśnił mediom tej sytuacji.
- Były prezydent w ogóle z mediami ostatnio nie rozmawia. Ani o Europie Plus, ani o nawrocie choroby filipińskiej, ani tym bardziej o jego zaangażowaniu na rzecz Kantora.
- Myślę, że w tej ostatniej sprawie obowiązuje jego stwierdzenie sprzed kilku miesięcy, które padło, gdy pytano go o dodatkowe zarobki. W sposób niewybredny dawał wtedy do zrozumienia, że to nie jest sprawa dziennikarzy. Jeśli tak doświadczony polityk w ten sposób prowadzi dialog z mediami, to sam skazuje się na sytuację kryzysową. Wiadomo, że media dalej będą drążyć ten temat i pewnie wpadną na coś jeszcze. To zresztą kolejna odsłona ogonów, które ciągną się od lat za Kwaśniewskim. Tak jak wspomniana przez pana choroba filipińska, której objawy znów niedawno obserwowaliśmy.
- Nie ma Aleksander Kwaśniewski ostatnio szczęścia?
- To raczej kwestia traktowania mediów jedynie jako tuby propagandowej. Jeśli zaczynają węszyć wokół niejasności związanych z jego osobą, nagle gra na przeczekanie i liczy, że sprawa przyschnie. Ot, taka klasyczna metoda zarządzania kryzysowego Kwaśniewskiego, która sprawia, że kryzys tylko narasta.
- Myślę sobie, że o ile z chorobą filipińską można jeszcze liczyć na wyrozumiałość obywateli, którzy rozumieją, że wypić czasami trzeba, to niejasny lobbing uderzający w interesy państwa polskiego może jednak być bardzo szkodliwy.
- Moim zdaniem, na korzyść Kwaśniewskiego może przemawiać to, że o ile w niuansach niewylewania za kołnierz wyborczy bardzo dobrze się orientują, to już w niuansach lobbingu i gospodarki nie bardzo. Kwaśniewski na pewno może sobie powiedzieć, że ignorancja wyborców jest dla niego błogosławieństwem. Sądzę, że mimo wszystko kwestia lobbingu będzie jednym z kamyczków rzuconych byłemu prezydentowi do ogródka. Kamyczkiem może nie najcięższym, ale w końcu z takich kamyczków uzbiera się cały stos, spod którego Kwaśniewski się już nie wygrzebie.
- Ten stosik jest już na tyle duży, żeby wybić Kwaśniewskiemu z głowy pomysły o starcie do Parlamentu Europejskiego?
- Nie wiem, kiedy przebierze się miarka. Nie sądzę, że akurat sprawa lobbingu była decydująca. Myślę, że za niedługo wyborcy nie będą już pamiętać, co kto chciał przejąć i jakie konsekwencje rodziło to dla Polski. Wyborcy będą za to pamiętać, że Kwaśniewski znów uciekł od problemów. Nie chciał się z nich rozliczyć i po prostu stchórzył przed opinią publiczną. Myślę sobie nawet, że byłemu prezydentowi nie zabraknie rozsądku, żeby nie pchać się na listy do europarlamentu, opuszczając tym samym wygodny fotelik celebryty, w którym siedzi. Za dużo jednak jest ogonów, które będą mu wypominane.
Dr Wojciech Jabłoński
Politolog, specjalista od marketingu politycznego