"Super Express": - Donald Tusk ujął się za ministrem Grasiem, mimo kontrowersji w sprawie oświadczenia majątkowego. Czy premier nie ryzykuje, angażując się w tę obronę?
Dr Wojciech Jabłoński: - Problem Tuska polega na tym, że postanowił się zamienić z lidera w strażaka rządu. Zamiast pozwolić się tłumaczyć swoim ludziom, a potem ich ewentualnie zwalniać, premier sam wyskoczył przed kamery. Zamiast rządzić tłumaczy kolejnych ministrów. To ewenement w skali Europy, a może i świata. Na dodatek sprzeczny z koncepcją zderzaków, forsowaną przez Tuska, według niej powinien złych ministrów zwolnić.
- Europejskie standardy zakładają dymisje zamieszanych w różne afery ministrów bądź zawieszenie...
- My mamy za to premiera, który zaufał swojemu pozytywnemu wizerunkowi w mediach, które go oszczędzały. Wprawiło go to w na tyle dobry nastrój, że uznał za lepszy pomysł przyjęcie roli tarczy rządu. Uznał, że media bez zastrzeżeń przyjmą jego nową rolę.
- Przeliczył się?
- Media wyszły z prostego założenia - Tusk to niekoniecznie jego ministrowie. Oni powinni tłumaczyć się sami i to najlepiej będąc już poza rządem.
- Jednym słowem premier "bierze wszystko na klatę".
- Ale on nawet o tym nie myślał! Wyobrażał sobie, że ze strony mediów nie będzie nawet pomruku niezadowolenia. Po prostu, pokaże się i udzieli rekomendacji ministrom. To miało załatwić sprawę. Nawet mówił to wprost, np. w wypadku minister Muchy. Ta ufność w ludzi mediów była długo uzasadniona. Teraz kolejne media rezygnują jednak z dyktatu nietykalności premiera. I Tusk nie jest na to przygotowany.
- Jak Tusk zareaguje na tę woltę?
- Zapewne w końcu przyjdzie pora na dymisje, ale to już po EURO 2012. To mają być igrzyska dla ludu zamiast chleba. Ta logika może być jednak bardzo zgubna.
Dr Wojciech Jabłoński
Politolog, ekspert ds. wizerunku, Uniwersytet Warszawski