"Super Express": - Od dziś przez tydzień PO będzie wybierać szefów regionów. Ozdobą bezpardonowej walki o przywództwo w terenie będzie starcie Grzegorza Schetyny i Jacka Protasiewicza o Dolny Śląsk. Protasiewicz w imieniu premiera ma odbić ten region z rąk Schetyny. Czy tu waży się najbliższa przyszłość PO?
Dr Wojciech Jabłoński: - Tak, o tyle, że w momencie kryzysu, który dotknął ją jako partię władzy, na światło dzienne wychodzą ogromne podziały wewnątrz PO, wynikające z jednej strony z prób utrzymania przez premiera stanu posiadania, a z drugiej - chęci powrotu do wielkiej polityki Schetyny. Równoczesne występowanie kryzysu zaufania społecznego i wewnętrznej wojny bez względu na to, czy wygra Schetyna, czy Protasiewicz w imieniu Tuska, sprawi, że PO wyjdzie z tego wszystkiego jeszcze bardziej pokiereszowana.
- Wybory jednak muszą się odbyć i tego zwarcia chyba nie dało się uniknąć.
- Oczywiście, nie można powiedzieć, że nie robimy wyborów, bo mamy niskie sondaże. Jednak wielkich polityków poznajemy po tym, że potrafią przewidywać problemy. A po tym, jak Tusk politycznie wykastrował Schetynę, musiał zdawać sobie sprawę, że były marszałek Sejmu będzie chciał odzyskać swoją pozycję. A można było schetynowców spacyfikować wcześniej, dając im jakieś ochłapy, które na pewno by wzięli. Dziś jest na to za późno.
- I teraz trzeba zmierzyć się z nimi, a szczególnie z liderem tej grupy w bezpośrednim krwawym boju. Dlaczego Protasiewicz tak ochoczo ruszył do walki ze Schetyną? Premier złożył mu propozycję nie do odrzucenia?
- Nie jestem przekonany, że była to kwestia szantażu. Tusk ma do niego pewne zaufanie. Wie, że w walce ze Schetyną Protasiewicz jest skuteczną bronią. O ile ten pierwszy jest specjalistą od zakulisowych intryg, o tyle drugi z panów jest takim specjalistą do kwadratu, który zaczął być osobą od misji specjalnych. Tusk wyczuł w Protasiewiczu autentycznego politycznego zderzaka dobrego właśnie na Schetynę. Obaj są do siebie tak podobni, że premier sięgnął po repertuar nietypowych technik gaśniczych i ogień chce zwalczać ogniem.
- Krążą plotki, że Protasiewicz został zmobilizowany przez Tuska obietnicą, że zrobi dla niego wyjątek przy układaniu list do Parlamentu Europejskiego. Ściąganie do Polski europosłów, którzy bawią w Brukseli już dwie kadencje, akurat jego ma nie dotyczyć, jeśli tylko pokona Schetynę. Coś jest na rzeczy?
- Pewnie mobilizował go trochę kijem, trochę marchewką. Tą marchewką na pewno jest PE. Trudno znaleźć człowieka, któremu styl pracy w Brukseli za równowartość 40 tys. zł miesięcznie się nie podoba. Dla europarlamentu warto zdobyć w imieniu Tuska Dolny Śląsk, a także inne krnąbrne regiony. Tym bardziej że Protasiewicz bez osłony premiera nie miałby czego szukać w Polsce. Jest teraz w doskonałej sytuacji - z jednej strony ciepła posadka w Brukseli, a z drugiej jeden z pierwszych zauszników Tuska. Myślę, że Protasiewicz będzie robił wszystko, żeby tej pozycji nie stracić. Pokonanie Schetyny wszelkimi możliwymi środkami jest więc warte mszy.
Dr Wojciech Jabłoński
Politolog, Uniwersytet Warszawski