"Super Express": - Premier Tusk zaczął bawić się Twitterem. I zapowiedział: "Nie wykluczam zmian" oraz "nowe wyzwania, nowi ludzie". Którzy ministrowie powinni się powoli pakować?
Dr Wojciech Jabłoński: - Już wybierając rząd po drugich wygranych wyborach, premier podkreślał, że za "zderzaki" uważa tych, którzy są młodzi, ale nie zawsze kompetentni...
- Ci jeszcze młodzi, ale wciąż niekompetentni to...
- Tak odbierani są głównie minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, bo to tradycyjnie resort niereformowalny i chyba najtrudniejszy, oraz minister sportu Joanna Mucha. Premier zdecyduje się zapewne zdymisjonować ją latem, po pierwszych przegranych meczach reprezentacji w walce o mundial.
- Co da taka zmiana?
- Realnie niewiele, a wizerunkowo? Premier wysuwa coraz to nowe problemy na forum publicznym, których nie rozwiązuje. Musi więc robić zmiany personalne. Nie wymieni jednak przecież ministra kultury Zdrojewskiego. Co prawda on nic nie robi, ale jest popularny. Podobnie jak minister Sikorski, który także jest w czołówce popularności. Wygodniej sięgnąć po inne, trudniejsze resorty. Rolę surowego ojca premier może chcieć także odegrać, odwołując ministra Sławomira Nowaka, który jest ministrem czegoś, co w Polsce nie istnieje, czyli transportu...
- Minister Nowak wydaje się akurat jednym z tych polityków, którzy Donaldowi Tuskowi są zawsze potrzebni...
- Rozumiem, że z Nowakiem mu raźniej, ale niekoniecznie na tak eksponowanym stanowisku. To nie musi być typowa dymisja, ale przegrupowanie. Jak przy aferze hazardowej. Niepowodzenia resortu uderzają bowiem w premiera. Były już zresztą przymiarki oddania Ministerstwa Transportu ludowcom.
- Czy taką "poważną zmianą" może być powrót do rządu Grzegorza Schetyny? Premier może chcieć, żeby konkurent w walce o władzę w PO wyłożył się na jakimś trudnym resorcie. Np. zdrowia...
- Tak jak chciał spalić Jarosława Gowina w Ministerstwie Sprawiedliwości? Możliwe, że o tym myśli. Tylko czy Schetyna na to pójdzie? Został obity przez premiera i wie, że teraz służy mu pozycja wyczekująca. Premier, rozgrywając to rzekome "nowe otwarcie", powinien też sięgnąć po kogoś nowego, kto by błyszczał. Niezużytego politycznie. To byłaby sztuka.
- Co, jeżeli kogoś takiego nie znajdzie?
- W takim wypadku może zdecyduje się rozegrać PSL? Ministerstwo Pracy, jedno z ważniejszych, jest po stronie PSL. Tak jak gospodarki. Premier może chcieć, by postrzegano ten rząd w kryzysie nie jako rząd PO, ale PSL-PO. Przerzucić na nich część odpowiedzialności. Janusz Piechociński jest łatwiejszy do wyprowadzenia z równowagi niż Pawlak, więc to może się udać.
Dr Wojciech Jabłoński
Politolog, ekspert od wizerunku, UW