Jesień mija nam niestety pod znakiem trwającej już kolejne miesiące wojny w Ukrainie. Okazuje się jednak, że Rosja zmienia nacisk położony w konflikcie i zwraca się ku niszczeniu infrastruktury krytycznej i cywilnej. Szczególne problemy wyrastają w sektorze energetycznym, który ma problemy z dostarczaniem do ukraińskich domów ciepła i prądu. - Czy rzeczywiście jest tak dramatycznie, jak w ostatnich tygodniach przedstawiana jest sytuacja? - zaczął prowadzący.
- Dramatycznie jest z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że skala zniszczeń po rosyjskich atakach, a przypomnijmy, że fal tych ataków było już kilka, są bardzo duże. Wskazuje się najczęściej 40 proc., ale niektórzy eksperci mówią, że to jeszcze więcej. Drugi element, jaki się wiąże z tą problematyczną sytuacją jest taki, że ataki na infrastrukturę energetyczną nasilają się, gdy zaczął się sezon grzewczy, a te najtrudniejsze miesiące dla tego sektora są jeszcze przed nami, co będzie generowało bardzo poważne problemy natury egzystencjalnej dla wielu obywateli Ukrainy - mówił ekspert OSW.
Na ile Ukraińcy są w stanie przeciwdziałać zniszczeniom, które powodują rosyjskie ataki? Czy nasi wschodni bracia mają zdolność szybkiego reperowania najbardziej krytycznych elementów zniszczonych przez Rosjan? - Część z tych strat można jakoś relatywnie szybko naprawiać. Ale jeśli mówimy, że zniszczeniu uległo 40 proc., a niektórzy mówią, że więcej tej infrastruktury energetycznej kraju, no to skala jest naprawdę duża. Nawet jeśli udaje się punktowo sprawę naprawiać, to część tych obiektów wymaga takich działań naprawczych, które trwają nie dni, godziny, ale tygodnie czy miesiące. Musimy też pamiętać, że to nie jest tak, że Rosjanie zakończyli jakąś falę ataków i teraz przez kilka miesięcy czy tygodni będzie spokój, który pozwoliłby tę zniszczoną infrastrukturę naprawić. Należy się spodziewać, że tych ataków na infrastrukturę będzie więcej i że w miarę postępowania tego sezonu grzewczego Rosjanie z tego rodzaju aktywności nie zrezygnują, jeśli zdają sobie sprawę, jak wielkie problemy państwu ukraińskiemu to sprawia - wskazał dr Szymon Kardaś.
Tomasz Walczak zwrócił uwagę na sam fakt atakowania przez Rosję systemu energetycznego Ukrainy. - Czy to w jaki sposób Rosja atakuje energetykę ukraińską nie jest jakimś nowym sposobem prowadzenia wojny? - pytał prowadzący swojego gościa. - Jeśli mówimy specyficznie o relacjach Rosji z Ukrainą i różnych napięciach, które były przed wybuchem wojny, którą powinniśmy datować na rok 2014, to rzeczywiście mieliśmy do czynienia z wykorzystywaniem tego sektora energetycznego do oddziaływania na Ukrainę, ale w innych wymiarach. To było wstrzymywanie czy ograniczanie dostaw, straszenie Europejczyków tym, że tranzyt przez Ukrainę jest niepewny, że jest zagrożony. Sygnalizowanie, że na części terytoriów Ukrainy władzę przejmują separatyści, czyli w rzeczywistości Rosjanie, miało wskazać na pewne ryzyka dla utrzymania tego tranzytu przez Ukrainę. To była jednak rozgrywka, która toczyła się przy użyciu innej kategorii instrumentów, choć też z pola energetycznego. Jednak w momencie, w którym Rosjanie rozpoczęli bombardowanie infrastruktury energetycznej, to oczywiście już nowy wymiar, który nie dotyczy tylko Ukrainy, ale to wymiar konfliktu energetycznego, który Rosjanie postanowili wykreować, jako nowy również w relacjach z Zachodem - wskazywał ekspert OSW.
W miniony weekend Ukraina wspominała 90. rocznicę Hołodomoru, czyli wielkiego głodu w Ukrainie, jaki sztucznie wywołał Józef Stalin, by zdyscyplinować nieposłuszny mu naród. Pojawiły się głosy porównujące tyrana do Władimira Putina, który choć stosuje inne narzędzia, to cele ma zbieżne z tymi stalinowskimi. Tomasz Walczak pytał dr Szymona Kardasia, czy te porównania są słuszne. - Tego typu porównania są bardzo ryzykowne. Ale to, co nie ulega wątpliwości to fakt, że wojna, którą Rosjanie prowadzą już od ponad 9 miesięcy z Ukrainą, ma na celu nie tylko przejęcie politycznej kontroli nad tym krajem, ale ma także zagrozić egzystencji narodu ukraińskiego. Jeżeli uderza się w ten rodzaj infrastruktury, który zapewnia podstawowe potrzeby funkcjonowania każdego społeczeństwa, każdego narodu, to mamy do czynienia z działaniami, które w tle zakładają cierpienie narodu i Ukraińcy mają ginąć z mrozu i głodu. Te działania wpisują się w katalog, który analogie z polityką z czasów radzieckich nasuwa, która służyła do eksterminacji narodów - skomentował ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.
- Kiedy i Zełenski i przedstawiciele władz lokalnych mówią o tym, jakie kroki należy rozważać, by z tą pogarszającą się sytuacją humanitarną sobie radzić, no to to moim zdaniem wskazuje na to, że władze doskonale sobie zdają sprawę, że skala tych problemów humanitarnych może być w horyzoncie tych najbliższych miesięcy naprawdę duża - podkreślił ekspert.