- Nawet z punktu widzenia mediów, przy całym szacunku do Warszawy dla mnie ciekawsze jest starcie w Gdańsku, gdzie kandyduje de facto dwóch kandydatów Platformy: Adamowicz i Wałęsa.
- Rzeczywiście to niecodzienny przykład kanibalizmu politycznego, kiedy ten sam elektorat ma wybrać między dwoma kandydatami z tego samego środowiska. I bardzo trudno wskazać, kto z nich znajdzie się w drugiej turze. Z punktu widzenia Platformy jest to na pewno kiepski sygnał do wyborców, że nie potrafią się między sobą dogadać.
- Największe zaskoczenie tej kampanii?
- To kampania, która dopiero niedawno się zaczęła oficjalnie. Chyba to, że pierwsze starcie było z tematem zupełnie niesamorządowym, w dodatku w postaci kampanii negatywnej. Chodzi o kampanię billboardową Platformy, że „PiS wziął miliony”, na co PiS odpowiedział, że „zabrał miliony złodziejom a dał je dzieciom”. Kolejnym zaskoczeniem jest powtórzenie, np. w Warszawie, sytuacji z wyborów prezydenckich z Bronisławem Komorowskim.
- To znaczy?
- Rafał Trzaskowski, który podobnie jak Komorowski na tym terenie nie powinien mieć prawa przegrać, w starciu wizerunkowym z Patrykiem Jakim przegrywa. Jego kampania jest bez zapału, energii, chęci walki. Pomimo atutów, Trzaskowski w starciu z Jakim żadnego z nich nie potrafi skutecznie wykorzystać. Nikt dziś już nie powie, że wygrana Trzaskowskiego jest przesądzona. To Patryk Jaki narzuca narrację w tej walce.
- Czasami tematy, które obie strony wybierają są dziwne. PiS zarzuca PO, że nie budowała dróg, choć moim zdaniem wręcz na tym punkcie oszaleli, zaniedbując kolej. Z drugiej PO usiłuje zrobić z PiS partię aferałów, choć w powszechnym odbiorze wciąż chyba jest tu niezagrożona…
- To dziwne, bo jeżeli można było w Platformę uderzyć w sprawie dróg, to nie za brak ich budowy, ale sposób, w jaki przebiegała. Był nawet raport NIK w tej sprawie, który wskazywał, że było sporo afer przy ich budowie. Co do ataku na PiS, to kwestia nagród i pieniędzy zawsze może zaszkodzić, ale PiS zgrabnie póki co sobie z tym radzi. W świadomości wielu wyborców Platforma była zbyt mocno kojarzona z różnymi aferami, by udało jej się teraz przerzucić „piłkę” afer na stronę PiS. PiS nie jest obarczony jeszcze taką aferą, która w powszechnej świadomości zatarłaby wszystkie sprawy kojarzone z PO. Dodatkowo dziwi mnie też, że Koalicja Obywatelska nie występuje w tej kampanii w terenie, ale głównie w dużych miastach.
- Może dlatego, że PO stała się partią wielkomiejską i nie chce tam tracić sił? Coś jak Demokraci w USA.
- Być może, ale przecież PiS swoje konwencje urządza i aktywnie działa w miejscach, które nie są jego bastionami: w Szczecinie, Zielonej Górze, Wrocławiu… To zaskakujące. Może zbierają się na drugą część kampanii.
Rozmawiał Mirosław Skowron