"Super Express": - Trwa festiwal ujawnianych taśm, ale jednocześnie waga treści ujawnionych rozmów jest już lżejsza. Zgadza się pan z tym?
Dr Przemysław Żurawski vel Grajewski: - Dla mnie najbardziej istotnym wycinkiem całej afery podsłuchowej jest ten, który dotyczy min. spraw zagranicznych i celów polskiej polityki, jakie można z nich wydedukować. Co do pozostałych nie powiem nic nowego. Oczywiście uważam, że ważne jest to, co zostało powiedziane, a nie to, kto to wszystko nagrywał. Taśmy z udziałem Giertycha rzeczywiście mają mniejsze znaczenie, choćby ze względu na rolę w państwie, jaką on odgrywa. A jest ona żadna.
- Ostatnie nagranie odwraca uwagę od wcześniej ujawnionych rozmów ministrów?
- Na zasadzie świeżości na pewno tak. Ale z drugiej strony ono przypomina, że istnieje taka afera. Czy gdyby nie ukazywały się nowe taśmy, mocniej pamiętano by o poprzednich? Chyba nie. To, że te nagrania się ukazują, bardziej podtrzymuje całą sprawę, niż ją przykrywa.
- W każdym razie nie rozmawiamy już o Sienkiewiczu, Belce, Sikorskim i Rostowskim, tylko o Nisztorze, Pińskim i Giertychu. Sprawa tych wcześniejszych rozmów, które zbulwersowały opinię publiczną, to już zamknięty rozdział?
- Na pewno nie. Ale to zależy głównie od mediów i opozycji. Bardzo słabo zostało nagłośnione to, co moim zdaniem jest najważniejsze, czyli sformułowanie min. Sikorskiego o celach polskiej polityki zagranicznej, czyli "żeby zostać grubym misiem na Zachodzie i zostawić cały ten syf". To nam tłumaczy meandry polskiej polityki zagranicznej, jeśli jej realnym, a nie deklarowanym celem było zdobycie intratnych finansowo i prestiżowo stanowisk. Jeśli ktoś chce być wysoko postawionym urzędnikiem w strukturach europejskich, to musi mieć poparcie niemieckie, francuskie i nie może być kontrowersyjny dla Rosji. Sformułowanie o grubym misiu i syfie, czyli Polsce, który należy zostawić, to najważniejsze, co można wyczytać z tych taśm, bo to określa stosunek do fundamentalnych interesów państwa. To jest kompromitujące.
- Czy jeszcze wrócimy do tych nagrań? Będą one miały jeszcze jakieś skutki?
- Powinniśmy wrócić. Opozycja nie może teraz koncentrować się na Giertychu. To jest margines. Najistotniejsze są interesy państwowe, a nie personalna krytyka osób spoza struktur państwa polskiego. Z tego punktu widzenia ważniejsi są ministrowie, a nie ich adwokaci.
- Organa państwa wyjaśniają, kto zrobił nagrania. Ale kontrowersyjnych wątków z rozmów nikt na razie nie rusza...
- I chyba nie ma co liczyć na organa państwowe w tej sprawie. Przy rozmaitych aferach nie wykazały się dotąd skutecznością budzącą zaufanie społeczeństwa. Sądzę, że sprawa rozstrzygnie się na skutek werdyktu wyborczego.
- Wypłyną kolejne taśmy? Co mogą przynieść?
- Proszę pamiętać, że taśmy, na których nagrano Sikorskiego, miały sygnaturę Sikorski1. To pozwala sądzić, że istnieje co najmniej nagranie Sikorski2. Nie wiadomo, co jeszcze zostanie upublicznione. Należy oczekiwać kolejnych taśm o nieznanym ciężarze gatunkowym.