Robert Biedroń

i

Autor: Archiwum prywatne Robert Biedroń

Dr Olgierd Annusewicz: Sondaż nie jest dla Biedronia optymistyczny

2018-08-22 10:24

Robertowi Biedroniowi nie sprzyja też kalendarz wyborczy. Gdyby przed wyborami parlamentarnymi – tak jak w 2015 roku – odbywały się wybory prezydenckie, mógłby wykorzystać swoją osobistą popularność wykorzystać do budowania partii. Podobnie jak Paweł Kukiz. Tym razem będzie na odwrót - mówił w rozmowie z Super Expressem politolog, dr Olgierd Annusiewicz. 

„Super Express”: - W sondażu partyjnym przeprowadzonym dla OKO.press pojawia się nowy byt polityczny, czyli „hipotetyczna partia Roberta Biedronia” i dostaje 5 proc. Dużo czy mało na coś, co jeszcze nie powstało?
Dr Olgierd Annusewicz: - Szczerze mówiąc, wynik jest średni. Na razie wydaje się, że sondaż, który wiąże potencjalną partię z nazwiskiem rozpoznawalnego lidera, oddaje rzeczywiste poparcie na dziś. Wprawdzie moja pamięć może być zawodna, ale kiedy pojawiały się pierwsze informacje o partii Ryszarda Petru miał 8 proc. w sondażach. A w przypadku Roberta Biedronia mamy sytuację, w której media – poza publicznymi – raczej dość mocno go „pompują”, ewidentnie starając się pokazać go jako poważny projekt polityczny. Bo który prezydent średniej wielkości miasta w Polsce ma taką ekspozycję medialną.
- Nie przychodzi mi nikt inny do głowy.
- Żaden. Dlatego ten wynik Biedronia powinien być trochę wyższy. Czy ma to większy potencjał? Nie wiadomo. Wynik sondażowy to zawsze wynik tu i teraz. Być może za dwa miesiące, kiedy Biedroń ogłosi, jakie ma plany, scena polityczna może wyglądać zupełnie inaczej i poparcie dla jego partii może się w tę lub inną stronę zmienić. Na dziś sondaż, który mamy, nie jest dla Biedronia optymistyczny. Jest jeszcze istotny element w tej układance.
- Jaki?

- Sytuacja na lewicy, na której, jak rozumiem, ugrupowanie Biedronia miałoby się mieścić. Mamy tam odradzające się SLD, mamy partię Razem i projekt związany z Barbarą Nowacką. Wszystkie one nie są hegemonami, monopolistami po lewej stronie. Ona jest bardzo rozdrobniona. Można by sobie wyobrazić, że jednak lepiej wejdzie na scenę niż te 5 proc.
- Robertowi Biedroniowi nie sprzyja też kalendarz wyborczy. Gdyby przed wyborami parlamentarnymi – tak jak w 2015 roku – odbywały się wybory prezydenckie, mógłby wykorzystać swoją osobistą popularność wykorzystać do budowania partii. Podobnie jak Paweł Kukiz. Tym razem będzie na odwrót.
- No właśnie, w sondażach dotyczących wyborów prezydenckich Biedroń uzyskuje kilkanaście procentowe poparcie. Te 5 proc. ma się do tego nijak. Niemniej przed wyborami parlamentarnymi odbędą wybory samorządowe. Decyzja, czy wystartuje i będzie ubiegać się o reelekcję może być dla niego kluczowa. Mam bowiem wrażenie, że brak weryfikacji wyborczej w Słupsku, czyli rezygnacja z walki o drugą kadencję, może być jednak dla Biedronia problemem.
- Biedroń to jedyny kandydat, żeby stworzyć coś nowego na polskiej scenie politycznej? Czy czekamy na kolejnego Kukiza, Palikota czy Leppera?
- Rzeczywiście, od 2001 roku zawsze pojawia się jakaś partia, która wchodziła do parlamentu. Czy tym razem też tak będzie? Trudno to dziś przewidzieć. Na pewno Biedroń zgłasza swój akces i na razie nie widać nikogo innego chętnego. Jeśli taka inicjatywa nam się objawi, to bliżej wyborów parlamentarnych. Na pół roku, dziewięć miesięcy przed nimi. Niewykluczone jednak, że okaże się, iż do parlamentu wejdą po prostu już istniejące ugrupowania, które dziś są poza Sejmem. Czasu do wyborów jeszcze dużo, więc wyrokować dziś nie sposób.