Maciej Hamankiewicz

i

Autor: ARCHIWUM

Dr Maciej Hamankiewicz: Lekarze z emerytur nie wyżyją

2017-11-15 3:00

Dr Maciej Hamankiewicz o emeryturach dla lekarzy.

"Super Express": - W Polsce brakuje lekarzy. Z czego wynika coraz bardziej zauważalny w Polsce odpływ lekarzy ze szpitali?

Dr Maciej Hamankiewicz: - Praca w szpitalach, a więc w placówce zamkniętej jest zdecydowanie bardziej wymagająca, a jednocześnie znacznie gorzej płatna niż w leczeniu otwartym. Szpitale są niedofinansowane, co przekłada się na fatalną wysokość wynagrodzeń.

- Młodsi lekarze kuszeni lepszymi zarobkami wyjeżdżają za granicę. Czy przez skrócenie wieku emerytalnego starsi i doświadczeni odejdą na emerytury?

- Na pewno nie. Emerytury lekarskie są tak niskie, że lekarzy przechodzących na nie jest bardzo niewielu - po prostu z samej emerytury nie mogliby wyżyć. Lekarze pracują dopóki mogą.

- Ale do prywatnych placówek lekarze odchodzą już chętnie?

- Emigracja wewnętrzna w środowisku lekarskim jest coraz większa. Wynika to z tego, że wszystkie próby poprawy finansowania ochrony zdrowia podejmowane przez kolejnych ministrów nie przyniosły rezultatu. Błędy kolejnych rządów były kumulowane w źle finansowanej służbie zdrowia. Przez to szpitale są wciąż niedofinansowane. Cierpią na tym pacjenci, którzy coraz częściej decydują się na korzystanie z usług specjalistów prywatnych. Jeśli chodzi o niezadowolenie pacjentów, to jest ono powszechne. Jesteśmy w ogonie Europy.

- To może wzorem np. USA wprowadzić większą odpłatność za leczenie?

- Może zabrzmi to niewiarygodnie, ale jesteśmy najbardziej sprywatyzowaną służbą zdrowia w Europie. Jesteśmy sprywatyzowani bardziej niż w USA. Bo, jeśliby zmierzyć, ile z prywatnych kieszeni ludzi w Polsce idzie na leczenie, to okaże się, że jest to procentowo znacznie więcej niż w innych krajach.

- Jaki wpływ na jakość usług medycznych ma region? Czy na przykład w małej miejscowości sytuacja jest gorsza niż w Warszawie?

- Tak, tu dysproporcje są bardzo duże. W całkiem niezłej sytuacji są duże aglomeracje - Warszawa, Wrocław, Gdańsk. Im mniejsza miejscowość, tym gorzej.

- Wspomniał pan, że kolejni ministrowie nie radzili sobie ze zreformowaniem służby zdrowia. Weszła ustawa o sieci szpitali. Na ile zmieni sytuację?

- Te rozwiązania są całkowicie bezowocne. Wystarczy spojrzeć na ostatnie dwa lata. W tym czasie, gdyby spytać przeciętnego pacjenta, czy zna choć jedno wprowadzone rozwiązanie poprawiające jakość ochrony zdrowia jego czy jego bliskich, zakładam, że nie znajdzie ani jednego. Są za to rewolucje. Przykładem jest ustawa i sieci szpitali, która zakłada włączenie nocnej i świątecznej opieki lekarskiej do szpitalnych oddziałów ratunkowych, z czego zadowoleni nie mogą być ani lekarze rodzinni, ani lekarze pracujący w szpitalach, ani pacjenci. Całe nieszczęście dla chorych musi być skonsumowane do czasu, gdy ktoś posprząta. Najbardziej cierpieć będą chorzy. Lekarze będą starali się radzić sobie w tej sytuacji. Ale ile lat można się starać? W końcu lekarze sami powiedzą dość i odejdą. Bo co reforma, jest tylko gorzej.

Czytaj: Plan na zdrową EMERYTURĘ

Nasi Partnerzy polecają