Donald Tusk i jego żona Małgorzata Tusk od lat uchodzą za zgrane i szczęśliwe małżeństwo. Doczekali się dwójki dzieci: syna Michała i córki Kasi, a także kilkorga wnucząt, z których są bardzo dumni. Kiedy Donald Tusk szykował się do wyborów prezydenckich, w których startował w 2005 roku, postanowił wziąć ślub kościelny. Decyzja o ślubie i przygotowania miały być utrzymane w tajemnicy, a ceremonia skromna i cicha, sprawa jednak i tak się wydała, dostając do opinii publicznej. W książce "Szczerze", czyli wydanych w zeszłym roku dziennikach Tuska, te wydarzenia zostały przypomniane. Jak się okazuje Tuska do ślubu kościelnego namawiały koleżanki z partii, nieżyjąca już Zyta Gilowska i Hanna Gronkiewicz-Waltz, obie mocno religijne. Opisał to w recenzji książki byłego premiera Łukasz Pawłowski, na stornie kulturaliberalna.pl, czytamy: - Jesteś chrześcijaninem, możesz zostać prezydentem, załatw to jak najszybciej - miały przekonywać Tuska koleżanki.
Ślub cywilny Donalda Tuska i Małgorzaty
Pierwszym ślubem był jednak ten cywilny, który Tusk i jego ukochana Małgorzata zawarli pod koniec listopada 1978 roku. Za kilka dni przypada 42. rocznica ślubu Tusków, ale były premier już świętuje. Na Instagramie pochwalił się nieznanymi zdjęciami ślubnymi z żoną. Opisał też, jak pamięta ten listopadowy dzień:
- To był deszczowy dzień 1978 roku. Ślub odbył się w Gdańsku, a wesele w Gdyni, żeby nikt nie czuł się gorszy - przypomina Tusk.
CZYTAJ: Pawłowicz z samego rana podjęła ważną życiową decyzję! Klamka zapadła. Wszystko jasne
Przy okazji wyznał też gorzką prawdę. Oto okazuje się, że oboje z żoną mieli zaledwie po 21 lat, byli studentami, którym się nie przelewało. Po prostu nie mieli zupełnie nic, oprócz swojej miłości: - Mieliśmy po 21 lat, byliśmy studentami bez grosza przy duszy, bez mieszkania, ale za to z marzeniami.
W wywiadzie dla magazynu Viva dwa lata temu, Tuskowie opowiadali, że przed ślubem Tusk dał ukochanej pieniądze zarobione przy sprzątaniu statków, by zapisała ich w USC i opłaciła, co trzeba. Ona jednak idąc do urzędu, zobaczyła na wystawie piękne szpilki, wydała na nie wszystkie pieniądze: - Strasznie się wtedy na mnie obraził. Biegłam za nim po ulicy, a on nawet nie chciał się odwrócić. Ale nie dlatego, że mu było szkoda pieniędzy, tylko poczuł się urażony, że buty są dla mnie ważniejsze niż ślub. Ale ślub nie ucieknie, a buty w tamtych czasach to był realny problem - wspominała po latach.
To jednak w niczym im nie przeszkadzało, choć z pewnością utrzymanie domu nie było łatwe.
- Od tego czasu świat wokół nas zmienił się kompletnie, minęły - mogłoby się zdawać - całe epoki, a ja mam wciąż wrażenie, że to było wczoraj - wspomina ślub Donald Tusk.