Donald Tusk zaczyna pracę o... godz. 14!

2014-04-08 19:38

Zwykły obywatel rozpoczyna swoją pracę z reguły o godzinie ósmej. A premier Donald Tusk? "Super Express" przyłapał polityka w poniedziałek jak przyleciał z Gdańska do Warszawy po godz. 13. Za biurkiem zasiadł dopiero kilkadziesiąt minut później...

Poniedziałek, 7 kwietnia. Godzina 13.20. Warszawskie lotnisko Okęcie. Właśnie ląduje rejsowy samolot z Gdańska. Ku zaskoczeniu, na jego pokładzie znajduje się premier Donald Tusk. Niektórzy patrzą ze zdziwieniem na zegarek. Czyżby to była normalna godzina początku tygodniowej pracy szefa rządu?

Z lotniska lider Platformy Obywatelskiej udaje się do Kancelarii Premiera. Pojawia się tam kilka minut przed godz. 14. Ale nie wjeżdża głownym wejściem tylko bocznym. Powód? Na lotnisku oficerowie BOR spostrzegli naszego fotografa, robiącego zdjęcia premierowi. Decyzja o tym, żeby wjechać bocznym wejściem zapadła więc na politycznym szczeblu w trakcie podróży z Okęcia do Alei Ujazdowskich.

KPRM, pytany przez nas o powody tak późnego przyjazdu premiera do pracy w poniedziałek, próbuje bronić swojego przełożonego.

- Premier pracował w sobotę i w niedzielę, miał więc prawo przyjechać do pracy w poniedziałek trochę później - słyszymy w Kancelarii Premiera.

Zerkamy w kalendarz. Czyżby szefa rządu "wymęczyła" piątkowa premiera sztuki swojego współpracownika Igora Ostachowicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie? A może sobotnia wizyta w "Dzień Dobry TVN" i wywiad z Kingą Rusin oraz Bartoszem Węglarczykiem? Trudno powiedzieć... Wszak medialna obecność szefa rządu to również praca, ale tym razem na rzecz wygranej swojej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Faktem jest, że kiedy premier Tusk przebywał w poniedziałkowy ranek w swoim sopockim domu, w Warszawie miała się odbyć debata o sytuacji w służbie zdrowia. Organizatorem jej był PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Lider PO nie stawił się na spotkaniu, wysłał na nie ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. I zaproponował prezesowi PiS, debatę oko w oko, na którą polityk nie przystał. Według niektórych polityków PiS, Tusk na debacie mógł się pojawić w ostatniej chwili. Teraz wiadomo, że nie mógł. Szykował się bowiem dopiero do pracy...