„Super Express”: – Lider PO Donald Tusk zapowiedział przygotowanie pilotażu programu krótszego tygodnia pracy „do wyborów”. Słychać głosy, że część społeczeństwa chciałaby pracować cztery dni w tygodniu. Jak pan się zapatruje na ten pomysł?
Cezary Kaźmierczak: – Pani redaktor, ten pomysł jest absolutnie niedorzeczny.
– Dlaczego?
– Polscy politycy zachowują się tak, jakbyśmy byli w Szwajcarii albo w Norwegii. Chcę jednak przypomnieć, że nie żyjemy w Szwajcarii ani w Norwegii. Zarabiamy dużo mniej niż np. Niemcy. Jednak nasza wydajność pracy w stosunku do średniej europejskiej jest mniejsza. Owszem, jesteśmy zamożni, zestawiając Polskę ze światem. Jednak, zestawiając nas z Europą, jesteśmy krajem biednym.
– Jaki ma to związek z ewentualnym wprowadzeniem czterodniowego tygodnia pracy?
– Powtórzę raz jeszcze: trzeba się wziąć do roboty, a nie wymyślać rzeczy, które są bardzo groźne dla naszego rozwoju. Polska nadal jest w fazie pogoni za bogatymi państwami Europy. Nie możemy pozwolić sobie na pracę cztery dni w tygodniu. To absurd. Powiem więcej. Mam nadzieję, że pomysł, o którym rozmawiamy, nigdy nie zostanie wdrożony. Koncepcja Tuska doprowadzi do tego, że ludzie będą zwalniani ze swoich miejsc pracy.
Pracowity weekend Donalda Tuska. Co się kryje w jego tajemniczym pakunku? [ZDJĘCIA PAPARAZZI]
– Przedstawił pan minusy płynące z pomysłu Donalda Tuska. Dostrzega pan jakieś plusy?
– W sytuacji relatywnie biednego kraju, w stosunku do większości państw w Europie Polska nie stanie się nagle drugą Norwegią. Nie mamy ropy i gazu, aby móc wdrażać różne pomysły, mając wiele warte surowce, które w razie pogorszenia się sytuacji gospodarczej pomogą nam rozwiązać problemy.
– Wspomniał pan, że Polacy powinni „wziąć się do roboty”. Według wielu badań Polacy są narodem, który dużo pracuje. Może skrócenie czasu pracy ma jednak sens?
– Polacy to naród pracujący. Zgadza się. Dlatego nasza sytuacja gospodarcza poprawiła się na przestrzeni lat, ale wszystko może się zmienić.
Rozmawiała Sandra Skibniewska