Donald Tusk wezwał do „bojkotu tego głosowania”, bo nie lubi pana Sasina i nie rozumie, dlaczego wcześniej nie wolno było wchodzić do lasu, a dziś już wolno. Tak w skrócie. Niepoważnym skrócie, ale też na inny jego wystąpienie nie zasługuje.
Były premier swoim wystąpieniem właściwie przekreśla szanse Platformy na jakikolwiek dobry wynik w wyborach prezydenckich. Moim zdaniem przekreśla też sens istnienia tej partii i jej szanse na jakikolwiek dobry wynik w wyborach parlamentarnych. Pomysł bojkotu wyborów był głupi, kiedy zgłaszała go pani Kidawa-Błońska. I nie zrobił się mądrzejszy od tego, że zgłosił go ktoś inny.
Dziś obliczony może być tylko na dwie rzeczy. Pierwsza może być próbą wykorzystania tego później do przedstawiania zwycięstwa Andrzeja Dudy jako „nieuprawnionego”, „niedemokratycznego”. Próbą wciągnięcia jakichś instytucji międzynarodowych do podważenia legitymacji prezydenta Dudy i PiS do rządzenia. Rzecz w tym, że ten manewr kilkukrotnie już się nie udał. Polacy od pięciu lat bombardowani są tym, że rządy PiS są „niedemokratyczne” i „nieprawomocne”. Można się było przyzwyczaić.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Druga rzecz to próba przedstawienia fatalnego wyniku Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jako „sukcesu” apelu o bojkot. Dostanie mniej głosów nie tylko niż panowie Kosiniak-Kamysz, Hołownia lub Biedroń, ale może i mniej niż pan Bosak? Sukces Tuska, ludzie posłuchali apelu.
W tej sytuacji głupie będą wszystkie te ugrupowania opozycyjne, które tego błędu nie wykorzystają i Platformy nie dobiją.
Wiem, sam wielokrotnie mówiłem, że zbyt wcześnie ktoś składa Platformę do grobu. Partia, która dostaje z budżetu 20 mln zł rocznie, tak szybko ze sceny nie zejdzie. Z filmów o zombie wiem jednak także, że jeżeli takiego zombie odpowiednio celnie nie trafi, to mogą się jeszcze długo szwendać po tym świecie. Ale ludzi już z nich nie będzie.